14 lipca 2017

Wywiad z Chibi

Lipiec płata nam pogodowe niespodzianki, ale my trwamy na posterunku! Dziś mam dla Was wywiad z Chibi, autorką bloga Women have to be strong in order to survive



Chibi, co dobrego u ciebie słychać?

Ciężko powiedzieć. Zdałam drugi rok w liceum, więc każdy kolejny dzień rozpoczynam odtańczeniem makareny z tego powodu. Na blogu nastąpił konkretny zastój spowodowany brakiem czasu i niewielkich chęci. Mimo początkowych żmudnych prób - udało mi się znaleźć pracę, więc nuda mi nie doskwiera. A i prawo jazdy robię, ze skutkiem średnim co prawda; przede mną drugie podejście do egzaminu praktycznego na początku lipca. A miłość, jak to miłość - kwitnie z każdą kolejną chwilą!
To cudownie! Mam nadzieję, że się nie denerwujesz?
Nerwów mam ponad swój limit, ale staram się szybko zapomnieć o zarządzeniach losu i ruszać przed siebie. Wypieranie złych wspomnień to mój sposób na zachowanie zdrowego umysłu.
W takim razie opowiedz coś o sobie. Kim jest Chibi?
Chibi jest (świeżo upieczoną!) pełnoletnią przedstawicielką płci pięknej. Uczę się w jednym z przeciętnych, choć nietypowych liceum usytuowanym w moim rodzinnym mieście - Szczecinie. Choć większość czasu zajmuje mi szkoła, praca, prawo jazdy lub wybranek serca, staram się znajdować te nieliczne chwile, podczas których mogę ponieść się swojej literackiej fantazji. Muzycznie jestem dość otwarta, bo choć największą przyjemność sprawia mi słuchanie klimatycznego rocka, nie jestem nastawiona negatywnie względem innych gatunków muzycznych. Tak samo mam w życiu - z natury jestem osobą otwartą, ale zawsze staram się trzymać lekki dystans. Cóż jeszcze mogę dodać - czasem zdarzy mi się przysiąść do usłanego kurzem pianina, ubolewam też nad faktem porzucenia treningów siatkówki, w którą grałam osiem lat. Jestem bezapelacyjnie największą fanką komiksów i ich produkcji jaką znam - czy to w formie komiksu (której kilku sztuk jestem dumną posiadaczką), kreskówki, anime czy produkcji filmowej. Moją największą miłością życiową są koty, posiadam pewną agresywną, puchatą jednostkę w swoim domu.
A jak się wabi kotka, lub kotek?
Jej imienia z nawyku nikt nie korzysta, osoby bardziej zaufane używają zazwyczaj zdrobnień, a osoby które jej podpadły nadały pieszczotliwy przydomek per "puchacz agresor"
Haha, z chęcią bym ją poznała. Ja mam chwilowo dziewięć kotów. xD  Wiążesz swoją przyszłość z pisaniem czy jest to tylko hobby?
Na ten moment - jak najbardziej hobby, kiedy obrosnę już trochę w doświadczenia mam zamiar spełnić marzenie odnośnie wydania trylogii o tematyce fantasty i kryminału w ilości sztuk jednej.
Ciekawe połączenie. Jednak jesteś bardzo aktywna i zabiegana, jak więc znajdujesz czas na pisanie?
Pozornie mała ilość czasu przy przypływie weny nie jest tak wielkim ograniczeniem, więc zawsze uda mi się coś naskrobać. Ale w momencie, kiedy ten czas ucieka wręcz przez palce, a umysł jest przyćmiony wiecznym stresem - nie da się w spokoju usiąść i pisać. Pisanie to czyste hobby, coś, co robię dla przyjemności własnej, kiedy mam zapewnione odpowiednie warunki. Kiedy tych warunków nie ma, kontynuowanie literackiego boju spada na dalszy plan i zajmuję się priorytetami.
Rozumiem. Skąd w takim razie czerpiesz wenę, kiedy już masz czas i chęci?
Jako, że tematyka mojego bloga jest niemal całkowicie kreowana na podstawie Naruto - czerpię inspirację z różnych źródeł. Często zdarza mi się włączyć jakieś stare odcinki, systematycznie oglądam filmiki na youtube, kiedy najdzie mnie ochota - szukam ciekawego bloga i czytam go od deski do deski w ramach motywacji. Jestem również na bieżąco z odcinkami Boruto, często zajrzę do mangi coby przypomnieć sobie ciekawe wątki. Nie ograniczam się jednak do sfery Naruto - wena może przyjść w kompletnie losowym momencie, często też zdarza się pozyskać nowe pomysły podczas oglądania przypadkowego filmu, serialu czy anime. Źródła są różne, ciężko się przy tym dokładnie określić.
Podziwiam. :) Ja mam duże zaległości w anime, a Boruto całkowicie mnie nie przekonało. A jakie jest twoje zdanie na ten temat? Polecasz?
Mówiąc szczerze - absolutnie nie. Boruto oglądam tylko i wyłącznie dla postaci z Naruto, zwykłe przyzwyczajenie. Odrzuca mnie grafika, fabuła, kreacja postaci. Trwam w wiernym przekonaniu, że Kishimoto zniszczył potomków Konohy w stopniu tak wielkim, że ciężko byłoby go przebić - mimo to, mogę przejść obok tego faktu obojętnie. Seria zapowiadała się naprawdę bardzo obiecująco, a fani dostali produkcję nastawioną na korzyści pieniężne. W zastępstwo za świetną mangę i anime jakim było Naruto, kreowanym przez lata i znanym na skalę światową dostaliśmy... sama nie wiem, jak to nazwać, nie chcę tutaj rzucać wulgaryzmami. Dominują tam przesłodzone sceny w stylu "kawaii", kreacja bohaterów - marna, fabuła jeszcze gorsza. Nie ma większego ładu i składu, walki nie są niczym szczególnym, a póki co, jedynymi postaciami ze starej serii  przedstawianymi przez studio jest sam Naruto, gdzieś w tle przewijają się Shikamaru, Sai i Hinata. Rażąca porażka, naprawdę.
Skoro w tej kwestii jesteśmy zgodne, możemy wrócić do głównego tematu. :D Jak wygląda twoja przygoda z pisaniem? Kiedy zaczęłaś?
Ciężko powiedzieć. Już w podstawówce ciągnęło mnie do tego tematu, napisałam nawet około trzydziestu rozdziałów literackiej beznadziei, tematyka zahaczała o fantastykę, choć w rzeczywistości była to nieudana kopia Zmierzchu, bowiem w tym czasie uznawałam książki Stephenie Meyer za siódmy cud świata. Jeszcze w szkole podstawowej przewijały się jakieś opowiadania, a również nieliczne wiersze, które nie ujrzały nigdy światła dziennego. W gimnazjum trochę ruszyłam z miejsca - już wtedy zaczynała się w mojej głowie rodzić fabuła na obecnego bloga. Ba, napisałam nawet kilka urywków i rozdział pierwszy. Pamiętam, że któraś z bardziej znanych blogerek, która również miała bloga o tematyce Naruto podjęła się sprawdzenia. Po upływie lat stwierdzam jednogłośnie - bardzo dobrze się stało, że nie zaczęłam publikować swoich wypocin wcześniej; wyszłaby z tego jeszcze większa masakra, niż teraz. Wprawdzie rozdział pierwszy został napisany, ale bez większego sensu, więc zostawiłam jego szkielet i pisałam wszystko ponownie. Ba! Przypominam sobie właśnie, że gdzieś na pograniczu szkoły podstawowej i gimnazjum założyłam bloga tak nieudolnego, że wstyd mi po dziś dzień - nie wiem, skąd mógł się w mojej głowie zrodzić taki pomysł, ani jak mogłam wydać na światło dzienne swoje herezje, doprawdy. O ile mnie pamięć nie myli, miałam wtedy zamysł na romans między Sakurą a medykiem z Kumogakure, C.
Ciekawy pomysł. Sakura jest jednak postacią dość kontrowersyjną. Dlaczego zdecydowałaś, że to ona będzie główną bohaterką twojego opowiadania?
Tutaj zacznie się temat rzeka, ale skoro pytanie padło, to odpowiem na nie tak dokładnie, jak się tylko da. Sakura jest bezapelacyjnie moją ulubioną postacią żeńską spośród wszystkich anime i mang. Kontrowersja wokół tej postaci jest nieziemska, co czasem bywa wręcz przerażające. Jakie są tego powody? Po pierwsze: zadaniu nie podołał Kishiomoto. Autor nie ma potencjału do tworzenia dobrych postaci żeńskich, co udowadniał na przestrzeni lat niejednokrotnie. Nie można jednak obarczać tym fiaskiem tylko jego; drugim winowajcą jest Studio Pierrot - mam wrażenie, że próbuje ono zniechęcić widzów do postaci Haruno. Mogę przeżyć względy techniczne, bo wprawdzie kreska Masashiego stawała się lepsza z czasem, to obraz pokazywany w anime znacznie odbiegał od pierwotnej kreacji postaci. Nie był to zabieg stosowany tylko przy Sakurze, dlatego przejdę obok tego faktu obojętnie. Czego natomiast nie mogę odpuścić: fillerów. To, co jest w nich pokazywane przewyższa moje najśmielsze oczekiwania. Wielokrotnie pokazywano, że Sakura (choć sile i umiejętnościom dorównująca samej Hokage), stała w szeregu z mniej ważnymi fabularnie postaciami - Ino, Tenten, Hinatą - i leczyła ludzi, nie wyróżniając się na tle tłumu. W końcu każda kobieta może być medykiem, prawda? W końcu dobra kontrola chakry Hinaty pozwala jej od razu używać technik medycznych, a Tenten mimo braku tych umiejętności - opatrywać rannych. Rozumiem, że po wyczerpującej walce każda para rąk jest przydatna, ale czy nie mogliby się skupić na przedstawieniu indywidualnego potencjału każdej z ów kobiet? Istna niedorzeczność. Ich umiejętności nie są praktycznie wcale rozwijane, są rzucane w kąt, żeby ustąpić miejsca płci męskiej. Kolejnym barbarzyństwem, bo myślę, że mogę z czystym sercem użyć tutaj tego określenia, było porównanie Sakury do Hinaty, wzmagając spory między fanami do granic możliwości. Mówię tutaj o odcinkach, w których przedstawiono dzieciństwo Hyuugi, mianowicie o dręczeniu jej i kilku innych wątkach. Materiały, choć naprawdę ciekawe, były przerostem formy nad treścią. W wersji oficjalnej to Sakura za najmłodszych lat była wielokrotnie osaczana przez swoich rówieśników, ale Studio stworzyło kontrargument. Ogólne stosowanie psychologicznych zabiegów, ażeby całą płeć piękną zsunąć na drugi plan były dość nieudolne, ale osoby z IQ równym taboretowi dały się wciągnąć w tę grę pozorów.
I fakt trzeci, nie omieszkam tego smaczku pominąć - fani Hinaty. Do Hinaty personalnie w istocie nic nie mam, postać ta była mi kompletnie obojętna, ale zniesmaczyłam się co do niej głównie przez fanów postaci. Co tu dużo mówić - Hyuuga ma większe piersi, więc od razu stawia ją to wyżej w hierarchii, prawda? No nie prawda. Jeśli w dyskusji padnie taki argument, natychmiast kończę rozmowę, szkoda czasu na osoby dla których najwyższa wartość życiowa to rozmiar biustu. Hinata jest silniejsza od Sakury - no doprawdy, dobre żarty. Hinata jest silna, nie można jej tego odmówić, ale spójrzmy na sprawę realnie. Cała niechęć do Sakury wzięła się z pierwszej serii, a i słusznie - nie odgrywała tam zbyt dużej roli. Osoby skrajne mogłyby się nawet pokusić o stwierdzenie, że lepiej, by tej postaci nie było wcale, bo tylko zawadzała w całej historii. Myślę jednak, że był to zabieg celowy, żeby uwydatnić to, jak silna stała się w Shippuudenie. Był to skok niczym niebo a ziemia - dla osoby, która przez pierwsze odcinki mogła się pochwalić tylko dobrą kontrolą chakry i inteligencją, wznieść się na tak horyzontalny poziom. Poziom, którego nigdy Sakura nie miała szansy uwydatnić niestety. Mało tego - Sakura jest osobą przede wszystkim ludzką, za co najbardziej ją cenię. Troskliwa, kochająca, wierna. Mogła pokazać, że mimo braku więzów krwi, ogoniastej bestii, kekkei genkai i innych wspomagaczy można zostać dobrą kunoichi. Będąc normalną osobą, dzięki ciężkiej pracy i uporowi da się coś osiągnąć. Jasne, ludzie mówią  - i mówić będą! Ani mnie to grzeje, ani ziębi, naprawdę. Wiem, swoje, widzę tę postać tak jak widzę, to się nie zmieni. Wiem, że nie dostała wystarczająco dużo czasu na pokazanie się z dobrej strony. A momentów, w których zabłysnęła (obrona Sasuke i Naruto podczas egzaminu na chuunina, wyrzucenie Ino ze swojego umysłu podczas walki, postawienie się na drodze Gaarze, gdy chciał zaatakować Sasuke. A także: uratowanie życia Kankurou i zrobienie w bardzo krótkim czasie odtrutki na truciznę, której stworzenie zajęło Sasoriemu lata. Z pomocą Chiyo pokonanie członka Akatsuki, co również było pierwszym zwycięstwem nad członkiem tej organizacji. Mimo własnej rany, czynne leczenie Naruto z toksycznej chakry Kuramy, a podczas inwazji Paina na wioskę jednym ciosem uśmierciła ogromnego przyzwańca. Mimo uczucia kierowanego do Sasuke, była gotowa zabić, żeby tylko jej miłość nie staczała się na coraz to większe dno. A można tak wymieniać i wymieniać...) - ludzie po prostu nie zauważają, a nadgorliwcy wręcz negują, coby kiedykolwiek była przydatna. Tak swoją drogą, wracając do wątku Studia Pierrot - wiele osób narzeka, że Haruno jest zła, bo bezpodstawnie bije Naruto. Fani mangi, jeśli czytaliście, to zrozumiecie - w mandze tych momentów było o wiele mniej, a studio wykorzystało to jako manewr humorystyczny. Bardziej wnikliwi, albo chociaż oglądający ze skupieniem wychwycą, że Naruto nie dostaje po twarzy ot tak, tylko zazwyczaj, kiedy powie lub zrobi coś niemądrego.
To chyba najdłuższa odpowiedź na pytanie jaką kiedykolwiek otrzymałam. Dziękuję za wnikliwą analizę. <3 A wybrankiem serca Sakury jest...?
Sasuke Uchiha, oficjalnie oczywiście. Trochę mnie boli w sercu na myśl, że jednak nie skończyła z Naruto, ale zachwiałoby to sens wiarygodności miłości Sakury do Sasuke przez cały ten czas. Troszeczkę szkoda, ale jednak jest to uzasadnione logiką, więc nie ma co płakać.
Sasuke i Sakura są głównymi bohaterami opowiadania. Czy znajdzie się tam także miejsce dla Naruto?
Naturalnie! Tak samo jak w oryginale Naruto jest w związku z Hinatą, o czym wspominam już w pierwszych rozdziałach. Nie chcę za dużo zdradzać, bo minie długi czas i wiele słów zanim odkryję pewną tajemnicę - powiem tylko, że kryje się za tym coś znacznie więcej! Taka mała niespodzianka.
Cierpliwość nie jest moją mocną stroną. :( Bohaterowie mają do siebie dystans i wciąż sobie dokuczają. Czy żarciki są twoim sposobem na rozładowanie napięcia? Bo sytuacja nie jest kolorowa.
Sytuacja w istocie kolorowa nie jest, a to i tak dopiero początek niefortunnej passy złych zdarzeń. Duży udział w tym zabiegu ma mój specyficzny humor. Jest to jednak zagranie celowe - niech będzie śmiesznie póki jest na to czas, potem nie będzie miejsca na niewinne żarciki i drobne docinki między bohaterami. Humor wpleciony owszem będzie, ale w stopniu naprawdę minimalnym, dlatego korzystam, póki mogę. I niech czytelnicy też korzystają, bo szczerze uwielbiam wywoływać na ich twarzach uśmiech - niestety kiedy sytuacja się zaostrzy, nie będę miała możliwości technicznych na swawolne dialogi i inne formy.
Rozumiem. A może uchylisz rąbka tajemnicy i powiesz, jak w tych nieciekawych warunkach będzie się rozwijać uczucie głównych bohaterów?
Nieprzypadkowymi przypadkami - powrót do rodzinnej wioski i przebywanie na jej terenie do czegoś zobowiązuje, zwłaszcza, że są wśród wąskiej grupy ludzi informowanych o każdym nowym aspekcie w sprawie, co zmusza ich chwilami do wspólnego towarzystwa. Do przełomu jednak, tak jak zazwyczaj, dochodzi w sytuacji skrajnej - tak będzie i tym razem.
W takim razie pozostaje mi - i czytelnikom - cierpliwe czekać.  Czy chciałabyś coś dodać od siebie? Pozdrowić kogoś?
Chciałabym serdecznie pozdrowić i podziękować całej drużynie, która mi pomaga - Morrigan, która potrafi dyskutować ze mną na tematy różne, Adriannie za podjęcie się betowania rozdziałów mimo braku znajomości mangi i anime oraz Tośka, z którym również zdarza mi się przegadywać różne kwestie. Jesteście moim prywatnym wulkanem pozytywnej energii pchającym do działania!
Chibi, życzę ci dużo weny i czasu na pisanie. :3 I serdecznie dziękuję za poświęcony czas. To była przyjemność.

Z mojej strony również, oby częściej się takie miłe niespodzianki trafiały!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: RENDER