Wiosna zawitała już na dobre, a ja przychodzę do z kolejnym wywiadem. Przedstawiam Wam
Yorumi Nateko, autorkę bloga Are you mine? Miłej lektury! :)
Yorumi Nateko, autorkę bloga Are you mine? Miłej lektury! :)
Kaori: Yorumi, jak samopoczucie? Co porabiasz w ten piękny, wiosenny wieczór?
Yorumi: Cóż, całkiem dobrze Co porabiam, hm? Ach, ale czy piękny dzień? U mnie cały czas pada. -.- Cały dzień przed komputerem. -.- Cóż, a więc konkretniej, jak już wspomniałam niezbyt ładny ten dzień, więc cały czas siedzę w domu. W tle gra Imagine Dragons i troszkę się denerwuję, co do tego wywiadu. Nie wiem, czego się spodziewać
K.: Bicia po tyłku. xD Przyznaję się, że mam dylemat związany z Twoją osobą, blogiem i całym wywiadem. Dlatego pozwól, że zapytam wprost: czy Yorumi z Are you mine? jest Twoim alter ego?
Y.: Aaaa, lecę schować się w szafie. O.O Hmm, można tak powiedzieć. Jest w niej na pewno sporo z mojej własnej osobowości (tylko, że ona jest ładniejsza). Jednak w Yorumi z Are you mine? trochę podkręciłam te cechy. Dla przykładu, zazwyczaj nie morduję obcych ludzi wzrokiem Chociaż, no dobra, to też się zdarza. No i na pewno nie jestem tak pewna siebie, na jaką ją kreuję. Reszta zgadza się w 100%
K.: W takim razie poznajmy obie wersje Yorumi! Zanotowałam sobie kilka faktów o głównej bohaterce, ponieważ chciałam zobaczyć, jak bardzo jest do Ciebie podobna. Czy lubisz spędzać przerwy na parapecie w towarzystwie S. Kinga?
Y.: Cóż, na pewno lubię spędzać przerwy z Kingiem lub inną dobrą książką. Przyznam się, nawet bez bicia, że często, zamiast pisać notatki, siedzę na lekcji z nosem w książce. Niestety w mojej szkole parapety nie istnieją na korytarzach, więc muszę zadowolić się miłą podłogą lub ławką. No ewentualnie, jeśli jakiś nauczyciel zaufa nam na tyle, żeby zostawić nas w klasie, to wtedy rezerwuję okna. Za to w poprzedniej szkole bardzo lubiłam oblegać parapety.
K.: Okna i parapety są niebezpieczne, więc uważaj, proszę. Kolejne pytanie: grasz w piłkę nożną?
Y.: Tak jest. Grałam w podstawówce i przez jakiś czas w gimnazjum, niestety już na podwórku. Miałam cudowne szczęście zwichnąć obie kostki, co nie dało mi o sobie zapomnieć. Koniec końców, nie mogę przez to uprawiać wyczynowo sportu. Taka sama historia tyczy się kosza. Próbowałam grać w szkolnych drużynach w zeszłym roku, ale moje plany szybko zostały zażegnane.
K.: Zatem postanowiłaś realizować swoje sportowe fantazje w opowiadaniu?
Y.: Dokładnie. Stwierdziłam, że skoro piszę o swoim alter ego, to niech to będzie osoba, którą byłabym, gdyby nie, np. te małe wypadki z nogami.
K.: Jak to się stało, że zaczęłaś pisać? Fikcyjnej Yorumi, poza czytaniem Kinga, nic więcej z literaturą nie łączy.
Y.: Cóż, zaczęło się w szkole. Zawsze lepiej szły mi wypracowania i te sprawy. Małymi kroczkami zaczynałam już w podstawówce. Jakieś opowiadania na bazie lektur, i tym podobne. Jednak to faktyczne pisanie zaczęło się pod koniec gimnazjum. Moja polonistka często mówiła mi, że lubi czytać moje prace. Zaczęłam jej więc przynosić krótsze opowiadania. Ona mówiła mi, co trzeba poprawić, a ja zaczęłam się w to bardziej wkręcać. Wtedy też natrafiłam na blogosferę Naruto. Zaczęłam wczytywać się w wiele opowiadań FF, aż w końcu pomyślałam, że czemu nie napisać czegoś swojego. Stworzyć historii z bohaterami Naruto w rzeczywistym świecie, od A do Z, w moim własnym wyobrażeniu. Chciałam zobaczyć, czy potrafię coś takiego i okazało się, że nie idzie to tragicznie. Nawet stało się jednym z moich hobby, które niestety w tej chwili strasznie zaniedbuję przez szkołę. Co do drugiej Yoru, to zdradzę, że nie do końca nic więcej, ale to przyszłość, w którą na razie nie wybiegajmy
K.: Och, wystawiasz moją cierpliwość na próbę. Są momenty, w kórych Yorumi pokazuje swoją wrażliwsza stronę, ale to nadal zbuntowana i nadużywająca przekleństw nastolatka. W dodatku nosząca glany! Czy buty też są czymś, co Was łączy?
Y.: Fakt, Yorumi to nie tylko buntownik z wyboru, który klnie jak szewc przy każdej okazji. Fikcyjna Yoru trochę przeżyła, dlatego czasem ma chwile słabości. Ech, moje glany nadal czekają na mnie w internetach, gdyż moje pieniądze lecą na mangi i książki. -.- Jednak są w planach i to kwestia czasu
K.: Rozumiem. Chciałabym wiedzieć coś więcej o Tobie. Powiedz wszystko to, czego nie jestem w stanie wyciągnąć z fikcyjnej Yorumi.
Y.: Hmm, cóż trudne zadanie, ale postaram się. Mam prawie 18 lat, a więc jestem młodsza od Yorumi. No i nie uczęszczam również do liceum, a Technikum Logistycznego. Jestem wbrew Yoru dość nieśmiałą osobą, szczególnie, jeśli chodzi o kontakty z obcymi. Nie potrafię pierwsza do nich podejść, odezwać się. Często zakładam na uszy słuchawki i kompletnie ignoruję świat wokół mnie. Można powiedzieć, że jestem typem samotnika. A jeśli już o słuchawkach mowa, to właśnie muzyka jest czymś, co napędza mnie do działania. Od kiedy pamiętam była w moim życiu, i mimo, że nie jestem jakimś wirtuozem, gram na gitarach - klasycznej, akustycznej, elektrycznej, ale i również basowej. Ta ostatnia jest mi chyba najbliższa. I paradoksalnie, mimo, że mam rytm w palcach, że tak się wyrażę, co jest bardzo przydatne na basie, to nie mam go zupełnie w nogach. Nie potrafię zagrać zwykłego kwadratu na perkusji, mimo że często w klubie w mojej szkole okupuje właśnie ten instrument. Jednak w przewadze zalegam przed mikrofonem. Nigdy nie chodziłam do żadnej szkoły muzycznej, mimo tego, że śpiewam praktycznie od zawsze. Nie wiązałam z tym przyszłości i nadal nie wiążę. Nie nadaję się na estrady, nie mam takiej osobowości. To jest po prostu takie moje wieczne hobby. Było zawsze, jest i wiem, że będzie. Poza tym niewiele mogę o sobie powiedzieć, żeby nikogo nie zanudzić. Po prostu różne, zwyczajne sprawy.
K.: Piszesz i śpiewasz - jesteś artystką w całej okazałości. Are you Mine? nie jest Twoim pierwszym tworem w blogosferze. Kiedy i jak w Twojej głowie pojawił się zalążek pomysłu? Możesz opisać proces jego wzrastania, dojrzewania? Czy to możliwe, że glany, które są nieodzownym elementem opowiadania, były natchnieniem?
Y.: Pomysł pojawił się w mojej głowie stosunkowo niedawno, bo na początku moich ferii. To był chyba początek lutego (nie mam dobrej pamięci XD). Chciałam napisać coś o dwójce ludzi, która wiecznie się kłóci, ale też nie chciałam tworzyć niczego na bazie kina akcji. Zwykła historia, która tylko w niewielkim stopniu odbiega od zwykłego życia nastolatków. Od kiedy pamiętam, lubiłam Itachiego (tego chłodnego i złego uwielbiałam, a za bohaterem Konohy płakałam). Zresztą najbardziej przypominał mi osobę, która jest swego rodzaju pierwowzorem Itachiego z Are you mine?. Wtedy też zaczęłam szukać w anime osoby najbardziej do mnie podobnej, bo ta relacja między Itachim i Yorumi, bardzo przypomina moją i mojego kumpla. Niestety, nie potrafiłam obsadzić w tej roli żadnej z dziewczyn. Co prawda Sakura byłaby dobrym materiałem, ale to jedna z postaci której chwilowo mam przesyt w pisaniu. Z każdą chwilą do mojej głowy wpadały nowe sceny, inni bohaterowie. Raz pasowało to, raz tamto, aż w końcu w mojej głowie ukształtował się główny skład tej historii, a plan wydarzeń jakby napisał się sam. Jest czymś w rodzaju leciutkiej historii na cięższe dni, jednak planuję zahaczyć w nim o bardzo ważne dla mnie kwestie, a mianowicie przyjaźń, zaufanie i lojalność. Wydarzenia w Are you mine? można nazwać lekkim zobrazowaniem tego, co mi się przydarzyło, jeśli chodzi o tę trójkę. Co do glanów, to powiem tyle, że mój pierwowzór Itachiego je nosi i to przez niego tak bardzo utkwiło we mnie, żeby zrobić z bohaterów stworzenia glaniastokopytne. Powiedzmy, że mój kumpel nie byłby sobą, gdyby nie te jego nieodłączne glany.
K.: Czułam, że te glany nie są tu przypadkiem! :d Odniosłam wrażenie, iż tę zwykłą historię chcesz opowiedzieć nie do końca zwyczajnie. Intryguje mnie prolog, który w ciekawy sposób wprowadza czytelnika w akcję. Apokryf, czyli opowiadanie w opowiadaniu, to zabieg celowy? Bohaterowie, którzy pojawili się w prologu, wkroczą jeszcze na scenę?
Y.: Trafiłaś w sedno. Zabieg zupełnie celowy. Czy ci bohaterowie wkroczą na scenę? Owszem wkroczą, ale kiedy? Cóż, obawiam się, że tego dowiedzieć się można będzie dopiero w epilogu, gdzie, zaspoileruję, poznać można będzie ich tożsamość. Wtedy też okaże się, czy byli częścią historii, którą opowiadają, czy też nie Więcej nie pisnę słówka. :d
K.: Na torturach wszystko mi wyśpiewasz. xD Jak już wspominałam na początku, mam dylemat i dotyczy on także samego opowiadania. Prolog i pierwszy rozdział nie pozwoliły mi poznać zbyt dobrze bohaterów i sytuacji w jakiej się znajdują. A Yorumi i Itachi niezaprzeczalnie drą ze sobą koty. Czy mogłabyś uchylić rąbka tajemnicy dotyczącego ich przeszłości? Dlaczego Nateko unika Uchihów?
Y.: Hmm, dlaczego Yoru unika Uchihów? To jedna z kwestii kluczowych jej osobowości. Nateko miała nieprzyjemną, lekko mówiąc, sytuację związaną z jednym z członków Uchiha. Od czasu pewnego zdarzenia, nie chce ich znać i ta niechęć bardzo szybko objęła całą ich rodzinę. Jak już wcześniej mogłaś przeczytać w opowiadaniu, Yoru przez jakiś czas mieszkała za granicą i około czterech lat temu wróciła. Na początku jej relacje z Itachim wcale tak nie wyglądały. Powiedzmy, że byli dla siebie znośni, ale wtedy na scenę wkroczył nieznajomy członek tejże rodziny, wszedł w komitywę z "tym skurwysynem" i koniec końców skończyło się tak, jak teraz. Warto też napomknąć, że Itachi zaczął po prostu odpłacać Nateko pięknym za nadobne. Więcej niestety nie mogę zdradzić, bo to byłby cios w postaci mega spoilera.
K.: Mam nadzieję, że już niedługo wszystko się wyjaśni. Główni bohaterowie nie szczędzą sobie uszczypliwości. Intryguje mnie, dlaczego Yorumi strasznie się denerwuje, gdy Itachi mówi do niej koteczku.
Y.: Za to akurat odpowiada moja własna cecha Nienawidzę, kiedy ktoś mówi do mnie zdrobniale w stylu Natalka. O ile Nati, Natka, czy Nat nic mi nie robią, tak Natalki nie znoszę. U fikcyjnej Yoru do tej mojej niechęci, dochodzi fakt, kto to mówi. Wszelkie przezwiska ze strony Itachiego działają na nią, jak płachta na byka, nie ważne czy pozytywne czy negatywne. Szczególnie, że Itachi koteczkiem, często podkreśla fakty, do których słuszności ona nigdy by się nie przyznała.
K.: A ja lubię kotki, mrr. xD W opowiadaniu powoli pojawiają się także inni bohaterowie. Mogłabyś opowiedzieć trochę o czworonożnych przyjaciołach Yorumi?
Y.: Cóż, Yoru może nie w kotkach gustuje, ale czworonogi kocha. Nymeria, której imię nawiasem mówiąc ukradłam sobie z Gry o Tron (Pan wybaczy, panie Martin), to już właściwie rodzina dla Nateko. Ten wilczur był z nią w ostatnim roku jej życia za granicą i to w czasie tych najcięższych wydarzeń, jak i w Japonii, gdzie też miała nieprzyjemne sytuacje. Yorumi traktuje ją, jako najlepszego przyjaciela, wręcz siostrę. Nymeria to czysta kwintesencja powiedzenia "Pies, to najlepszy przyjaciel człowieka". Yoru nie potrafi się bez niej obejść i czasem tylko to psisko potrafi ją uspokoić. Kocha ją ponad wszystko.
K.: Rozumiem. Choć nadal wolę kotki. :d Oprócz czworonogów wspomniałaś też o dwóch drużynach - koszykarskiej i piłki nożnej. Czy te zespoły i ich członkowie odegrają jakieś kluczowe role?
Y.: Znaczenie będą miały dwie z piłkarek, zresztą jedną z nich już można było poznać. Chodzi mi tutaj oczywiście o Yumiko, przyjaciółkę Yorumi. Powiem tylko tyle, że Yumi jest bardzo dobrą przyjaciółką, a ktoś niestety ją zdenerwuje, z powodu Nateko. Jest też takim cichym głosem rozsądku, który często naprowadza Yoru na właściwe tory, kiedy ta ma problem. Jako jedyna wie, co przytrafiło się Nateko za granicą. Druga z piłkarek również została wspomniana, ale o tej pani, wolałabym nic nie mówić. Napomknę tylko, że jest nią Ino i odegra ważna rolę. Już niedługo czytelnicy sami poznają się na rzeczy. Co do drużyny koszykarskiej, to właśnie z niej poznamy więcej członków, takich jak Deidara, Kiba, czy choćby Akihiro. Kluczową rolę w historii odegra Hiro, brat Yoru, ale Inuzuka również będzie miał swoje chwile sławy. Deidara za to jest kimś w rodzaju Yumi, ale dla Itachiego. Cała ta piątka jest dość ważna dla historii.
K.: I wszystko jasne! Nie mam więcej pytań. Jeśli ktoś chce bliżej poznać bohaterów, odsyłam do bloga. Wspominałaś, że plan opowiadania jest już napisany. Przewidujesz może jakieś zmiany? Zamierzasz trzymać się tego, co już postanowiłaś?
Y.: Co prawda plan jest napisany od A do Z, ale... W końcu do głowy przychodzą różne pomysły, więc to już tylko od mojej głowy zależy, czy wszystko pozostanie na miejscu, czy jednak coś się do historii wplecie. Może za jakiś czas stwierdzę, że dalsze losy bohaterów są nijakie albo, że coś tam nie gra. Wtedy bez wahania zmienię plan, tak, żeby historia koniec końców została napisana w najlepszej opcji z możliwych.
K.: Zastanawiam się, czy lubisz pisać przy muzyce? A może zdarza Ci się nucić ulubione kawałki?
Y.: Zawsze kiedy piszę, gdzieś w tle leci muzyka. Właściwie rozbrzmiewa u mnie 24/7. W szkole słuchawki wiecznie przewieszone na szyi, a w domu pierwsze, co robię, włączam muzykę. To jest moje źródło inspiracji. Dużo sytuacji zostało wymyślonych na prędce przez czasem jeden, jedyny wers. Zazwyczaj siedzę w Wordzie, a na yt leci cały czas lista ulubionych kawałków. A co do nucenia, to robię to pod nosem nawet na testach.
K.: Kiedy możemy się spodziewać drugiego rozdziału? Wypadałoby już go opublikować!
Y.: Ach, prawda. :/ Ostatnio mam brak czasu na pisanie, a kiedy już to robię, dopiszę kilka zdań. Rozdział w większości jest, ale zalegam z dwiema scenami, z czego jedna jest w połowie napisana. Dlatego też spokojnie. W tym tygodniu spinam się w sobie i to dokończę. Kto wie, może nawet dzisiaj w nocy coś zdziałam
K.: W takim razie nie będę Ci już przeszkadzać. Dziękuję za poświęcony czas! Powodzenia w pisaniu.
Y.: Również dziękuję za tą wielgachną ilość czasu.
Jeszcze raz dzięki za ten czas ^^ I naprawdę polecam zgłoszenie się do wywiadu. Nic nie boli, a można miło porozmawiać ^^
OdpowiedzUsuńNie powiem, miło się czytało, zwłaszcza, że było sporo wstawek o Naruto, które kocham, wielbię i szanuję <3
OdpowiedzUsuń*Uchihowie, mrrr... No i Deidara - mój ulubiony blondas!*
O fajnie, że dowiedziałam się trochę więcej o opowiadaniu i o Tobie Yorumi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i oczywiście Kaori :)
Fajnie by było, gdybyś się zgłosiła do wywiadu. Albo chociaż dodała rozdział. Buziaczki. :)
Usuń