12 sierpnia 2016

Wywiad z Unititled

Unititled, tworząca opowiadanie Don't make me a killer, nie boi się pisać odważnie i o trudnej, 
może czasami chorej, miłości; ale jest także osobą, którą warto poznać. 
Zapraszam do wywiadu!


Kaori.: Jak samopoczucie, Unititled? Denerwujesz się? 

Unititled: Muszę przyznać, że bardzo. To jest mój drugi wywiad, a denerwuję się gorzej niż na zaliczeniach. A samopoczucie? Mogło być lepiej, ale nie narzekam.

K.: Nie obawiaj się, nie gryzę. Rozluźnij się i opowiedz coś o swojej osobie. Kim jesteś, Unititled?

U.: Nie jestem za ciekawą osobą, zwykła nastolatka niczym nie różniąca się od reszty. Gdybym już miała coś o sobie więcej powiedzieć, na pewno wspomnę o dziwnych pomysłach wpadających mi do głowy, dziwnym toku myślenia... Ale chyba do tego da się przyzwyczaić. Co ja mogę o sobie wspomnieć... Hmmm. Bloguję już od trzech-czterech lat, dokładnie nie pamiętam. Nie za długo, nie za krótko.

K.: Czym się interesujesz? Jak spędzasz swój wolny czas? 

U.: Spędzanie wolnego czasu sprowadza się do przesiadywania w internecie, czytaniu blogów, pisaniu. I to też jest moim hobby.

K.: Kiedy zaczęłaś się interesować blogowaniem? Wiele osób po obejrzeniu x anime, trafia na fanficki i postanawia spróbować swoich sił. Podobnie było z Tobą? 

U.: Tak właśnie było ze mną. Z pięć lat temu, latem nagle przypomniała mi się pewna „bajka” puszcza na na Jetix'ie - Naruto. I impuls pchnął mnie do komputera, zaczęłam wtedy szukać opowiadań o drużynie 7. Przez przypadek natrafiłam na blogi o Akatsuki, a później wszystko poszło z górki. Całe wakacje przesiedziałam przy komputerze, czytając to wszystko, od postaci OC kończąc na różnych paringach. A pisaniem zajęłam się z końcem lata, pierwszy post pojawił się z tego, co pamiętam, kilka dni przed końcem wakacji. Zaczęłam wtedy pisać o postaci OC, niestety nie przetrwało to zbyt długo. Poddałam się po roku, Naruto wtedy mi już nie wystarczało i brnęłam jeszcze dalej.

K.: Dziś mogę powiedzieć, że mimo wzlotów i upadków, wróciłaś do Naruto. Czym było to spowodowane? Don't make me a killer to nie przypadkowe opowiadanie, prawda?

U.: Opowiadanie to było przez bardzo długo czas planowane, miało już kilka wcześniejszych odsłon, ale przychodził taki moment, że nagle wszystko usuwałam. Chciałam znów powrócić do Naruto, znów wczuć się w panujący tak klimat, opublikować coś, co spodoba się ludziom. Zabrakło mi w pewnym momencie samotnego blogowania, napisania czegoś, co w 100% jest twoje. To był czas, kiedy grupowce nie dawały mi tego, co oczekiwałam. Dlatego dobrałam wszystkie dobre, według mnie postaci, zasiadłam do klawiatury i wszystko nagle zaczęło wypływać z mojej głowy. Temu opowiadaniu oddałam całe swoje serce, a frajda z tego powróciła, miło jest czuć taką satysfakcję a tego naprawdę długo szukałam.

K.: Byłaś niezadowolona z poprzednich odsłon, ponieważ były nieidealne. Chcesz, aby ta historia, dopięta na ostatni guzik, podbiła serca czytelników i skłoniła ich do refleksji? 

U.: Z jednej strony tak, z drugiej po prostu chcę dać upust niewykorzystanej wenie. Na pewno chciałabym po sobie zostawić dobry ślad gdzieś w blogsferze, tak jak zrobili to inni. 

K.: Rozumiem. Masz może bloggera bądź pisarza, którego bardzo lubisz, podziwiasz, szanujesz? Dlaczego akurat tą osobę?

U.: Jest jedna taka autorka. Mikorie, pisała kiedyś bloga o Sasuke z postacią OC. Autorka ta urzekła mnie, nie tylko tematyką, a samym stylem pisania. Jest dla mnie niepodważalnym autorytetem, najlepszym bloggerem jakiego kiedykolwiek mogłam poznać. Jej styl pisania był łatwy w odbiorze, a samo jej pióro niezwykle lekkie i niewymuszone. Mikorie jak dla mnie, jest jedną z lepszych pisarek i chyba nikt nie jest w stanie jej przebić. 

K.: Każdy autor ma swój własny styl pisania. Co sądzisz o swoim? Czy potrzebujesz jeszcze czasu i ćwiczeń, aby go udoskonalić? 

U.: Na razie nie mam jeszcze swojego stylu, nadal popełniam gafy i niewybaczalne błędy ale staram się w końcu dobić do perfekcji, jaką okazują najlepsi autorzy czy pisarzy, takich jak Sapkowski. Potrzebuje jeszcze kilku lat do tego, co sobie założyłam. Już kilka razy słyszałam, że mój styl pisania jest dobry, ale niezupełnie się z tym zgadzam. Zawsze wytknęłabym sobie jakiś błąd.

K.: To, że wiesz o swojej niedoskonałości jest już połową sukcesu. W Don't make me a killer występuje dość sporo czarnych charakterów z M&A Naruto. Dlaczego? Darzysz te postacie szczególną sympatią? 

U.: Te postacie zajęły szczególne miejsce w mojej pamięci, darze je ogromną sympatią i do tej pory nie pogodziłam się z ich śmiercią. Dlatego też umieściłam je w opowiadaniu. Stwierdziłam również, że chcę pokazać ich z innej strony niż inni autorzy, na przykład zmienienie wizerunku Hidana ze zboczonego, nieczułego dupka na pełnego uczuć człowieka, którego ja widzę. Do tego służy moje opowiadanie, aby pokazać ich wszystkich z innych stron. Duża ilość osób też nie doceniła ich potencjału, nawet Kishimoto w mandze. Ja obrałam sobie za zadanie to zrobić.

K.: W świat tych osób wplotłaś swoją OC, Kaishi. Jaka jest ta dziewczyna? Odegra główną rolę w grze uczuć jaką prowadzisz pomiędzy bohaterami?


U.: Ta dziewczyna jest główną postacią w opowiadaniu, chodź na początku tego nie widać. I rzeczywiście, odegra bardzo dużą rolę w ukazaniu uczyć tych postaci, co odbije się nie tylko na niej, czy na członkach Akatsuki, lecz również na postaciach ustawionych na dalszym planie. Stworzyłam ją na podstawie buntowniczej, lecz empatycznej dziewczyny, która próbuje żyć, jak inne nastolatki, co nie do końca jej się uda. Nie byłabym sobą, gdyby nie miała czegoś za uszami, a jej postawa będzie destrukcyjna. W mojej naturze płynie już to, aby krzywdzić postacie, z nią będzie podobnie. Ale to wszystko będzie pokazane w kolejnych to rozdziałach.


K.: Masz na myśli ból psychiczny czy fizyczny? Jak zamierzasz wyniszczać bohaterów?

U.: I ten i ten, nie ograniczę się do jednego rodzaju. Ale szczególnie psychicznie, jak mam w zwyczaju. Jeszcze żadna postać z pod mojego pisania nie wyszła szczęśliwa. A na Kaishi mam już pewien plan, chodź mogę zapewnić, że na pewno nie umrze.

K.: Wspominałaś, że Hidan będzie zupełnym przeciwieństwem postaci z M&A. Czy to nie zniszczy jego kanonu? Myślisz, że znajdą się osoby, które przyjmą ten zabieg stylistyczny negatywnie?

U.: Na pewno większość osób odbierze go negatywnie, ale nadal będę chciała w to brnąć. Poza tym, Hidan nie będzie zmieniony aż tak bardzo... w anime nie miał swoich przełomowych momentów, scen bez większych akcji dlatego też do końca nie wiadomo, jaki był. A ja chcę te luki wykorzystać, jeśli nawet przez to stracę tych kilku czytelników. Na razie jednak podoba im się taki Hidan, a ja jestem usatysfakcjonowana. 

K.: Czytając Twoje opowiadanie byłam zaskoczona opiekuńczością i czułością Hidana wobec Kaishi. Wydaje mi się jednak, że to zakazana miłość? Czy on nie jest jej ojcem bądź dawcą materiału genetycznego? 

U.: Jest dawcą materiału, dlatego też ta „miłość” jest zakazana, jednak coś podpasowało, aby to właśnie Kaishi wydobyła z niego to, co najlepsze. Dostałam już kilka uwag względem tego, względem ich wieku czy samego genetycznego powiązania pomiędzy nimi. Ale właśnie na tym mi zależało, aby zaskoczyć czytających nie tylko samym zachowaniem Hidana. Dla innych takie zachowanie może być chore, a ja widzę w tym potencjał, który zamierzam głęboko rozwinąć 

K.: Mam nadzieję, że zaplanowałaś moment, w którym Kaishi dowie się prawdy. Zamierzasz to rozegrać szybko czy najpierw poznamy zwykłe życie bohaterów, które z czasem będzie się komplikować?

U.: Oczywiście, uwzględniłam ten moment w opowiadaniu, ale to dopiero pod koniec, gdy sprawy dostatecznie się skomplikują. Na razie zaplanowałam, przez kilka rozdziałów, ich normalne życie, a dopiero później dodam akcję, która przygniecie bohaterów. 

K.: Cała akcja, jak do tej pory, rozgrywa się w Konosze. Zdecydowałaś się zrobić z Madary tego, który wygrał wojnę. Dlaczego? 

U.: Raczej zrobiłam z niego osobę, która poddała się podczas tej wojny. Żadna strona nie poniosła zbyt wielkiej straty, a wszystko dobrze się skończyło. Nawet Sasuke razem z Naruto nie musieli zbyt wiele z nim walczyć. Teraz wszyscy żyją w pokoju, a właśnie na to liczyłam, kiedy ta wojna rozpoczęła się w anime. 

K.: Skoro już wspomniałaś o Sasuke. Jest neutralny, wspiera Madarę czy przeciwstawia się mu? Co zrobiłaś z tą postacią?

U.: Jak na razie jest neutralną postacią, później wniesie w fabułę sporo wątków. Wplotłam go w fabułę, tylko po to aby czytelnicy wiedzieli, że on również żyje, a swój wkład wniesie pod sam koniec opowiadania.

K.: Rozumiem. Zapowiada się ciekawa historia? Chciałabyś dodać coś od siebie na zakończenie wywiadu?

U.: Jak dla mnie, będzie ona ciekawa, jednak nie wiem, jak spodoba się innym. A pod koniec chciałabym pozdrowić całą załogę z Wywiadów o Mandze i Anime. Bardzo dziękuję za wywiad :d.

K.: Przekażę pozdrowienia dziewczynom i dziękuję w imieniu załogi. Bardzo miło mi się z Tobą rozmawiało, dziękuję za poświęcony czas. Powodzenia w pisaniu! 

_________________________________

Podobało się? :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: RENDER