19 sierpnia 2016

Wywiad z Kejżą

Witam wszystkich bardzo serdecznie :D
Po dość długiej przerwie (spowodowanej paroma prywatnymi problemami oraz dużą ilością wyjazdów w ostatnim czasie) prezentuję Wam wywiad z Kejżą, zwyciężczynią naszego konkursu oraz autorką wielu blogów, między innymi Zastrzyku Śmierci ;)
Zapraszam! :D

Hoshi Akairo: To jak, możemy zaczynać? ;)
Kejża: Yup :D zwarta i gotowa :D.



W takim razie, tak na sam początek - jakie wrażenia przed wywiadem? Raczej luz, czy jednak obawiasz się jakie pytania mogłam wymyślić? :D
Troszkę się obawiam, bo jednak nigdy nie brałam udziału w czymś takim i jest to dla mnie nowe doświadczenie ;).
Niemniej raczej podchodzę do tego na luzie - w końcu chyba nie zadasz mi żadnych baaardzo krępujących pytań, prawda? :D



Nie, nie, gdzież bym śmiała zadawać Ci krępujące pytania, ja? W końcu nie zapytam o to, co robisz, kiedy wiesz, że nikt nie patrzy, no nie? (Takie tam nawiązanie do jednego wywiadu, który już trochę dawniej przeprowadzałam, wiesz ;) ) Jednak cieszę się, że jednak nie podchodzisz do wywiadu ze zbytnim stresem, bo i to mnie nieco uspokaja :D. Wracając jednak do konkretów i tym samym do pierwszego pytania - Kejża, jakbyś nam się przedstawiła? Opowiedz krótko o sobie - zainteresowaniach, hobby - właściwie o czym chcesz :D.
Cześć, jestem Kejża, mam dwadzieścia dwa lata i lubię pisać XD. Zaskoczeni? XD
Sama nie wiem, co mogę o sobie powiedzieć. Moim zdecydowanym hobby jest pisanie opowiadań, nie trudno się zresztą domyślić. Robię to od, hmm, daj mi minutkę... Ośmiu lat! I dalej mi się to nie nudzi, także to jedyne hobby, które rzeczywiście przetrwało ;). Próbowałam też aktorstwa, dziennikarstwa, gry na gitarze, tańca, ale do wszystkiego miałam słomiany zapał ;). Oprócz tego jestem zwykłą studentką położnictwa i nie zamieniłabym tego na nic innego. Chciałabym pracować na porodówce (to naprawdę niesamowite uczucie, być pierwszą osobą, która trzyma takiego małego szkraba na rękach <3), ale czy się uda? Zobaczymy ;). W wolnym czasie, który nie poświęcam pisaniu, głównie spotykam się z przyjaciółmi lub chadzam na spacerki z moim piesełem :3. Wiecie, ku zdrowotności XD. Nie mam pojęcia, co więcej mogę powiedzieć, jestem beznadziejna w przedstawianiu się, więc to musi wystarczyć XD.

Wystarczy, wystarczy :
D. Sama nie jestem dobra w pisaniu o sobie, więc całkowicie Cię teraz rozumiem;). A co do pisania - mówisz, że robisz to już od ośmiu lat (tak nawiasem mówiąc, jestem pod wielkim wrażeniem, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że robisz to aż tak długo). A więc, pamiętasz może, jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem? Kiedy zauważyłaś, że to właśnie to tak bardzo Cię interesuje? I czy spodziewałaś się kiedyś, że   osiągniesz taką popularność, że Twoje blogi będzie czytać aż tyle osób?
Zaczęło się po pierwszej gimnazjum, gdy po raz pierwszy przez moich ówczesnych znajomych zetknęłam się z anime “Naruto”. Z początku nie byłam do niego przekonana, ale po kilku odcinkach tak się wciągnęłam, że dosłownie chłonęłam po kilka dziennie. Któregoś dnia chciałam coś znaleźć w googlach odnośnie właśnie “Naruto”, nie pamiętam już co, i natknęłam się na jakieś opowiadanie w tej tematyce. Zainteresowałam się tym, znalazłam kilka interesujących historii i pomyślałam - dlaczego i ja nie mogłabym pisać? Zaczęłam skrobać swoje pierwsze opowiadanie o losach Kushiny (bohaterki OC, nie Uzumaki) w Akatsuki i po otrzymaniu pierwszych, pozytywnych komentarzy, już wiedziałam, że uwielbiam pisać, mimo, że wtedy jeszcze byłam na zerowym poziomie XD. Stopniowo się rozwijałam, coraz więcej pisałam, wymyślałam nowe historie. W sumie wszystkie tyczyły się Akatsuki, aż do Zastrzyku, gdzie postawiłam na Sakurę ;). W każdym razie z biegiem lat uświadamiałam sobie, że pisanie to jest to, co mnie prawdziwie odpręża, co przynosi mi mnóstwo radości, jak również poprawia moją samoocenę - patrząc na postępy, jakie zrobiłam, naprawdę mogę się dowartościować :D. Mimo że daleko mi do poziomu profesjonalnej pisarki, to jednak po cichu liczę, że kiedyś uda mi się osiągnąć coś więcej :). Czy jestem popularna? Raczej nie, zwłaszcza patrząc przez pryzmat innych autorek ;). Ale fakt faktem, nie spodziewałam się, że będę miała swoich wiernych czytelników, którzy są ze mną już od kilku lat. To bardzo budujące - wiedzieć, że ma się dla kogo pisać :).



To akurat prawda, jako autorka (marna, ale zawsze xD), mogę całkowicie potwierdzić to ze swojego doświadczenia :D. W takim razie porozmawiajmy o “Baranku” - blogu podanym przez Ciebie zgłoszeniu, ale też pierwszym, dzięki któremu zaczęłam czytać Twoje utwory (co prawda wolno i nadal nie skończyłam, ale no... jestem na dobrej drodze xD). Jak sama wspominałaś w jednej z zakładek, historia inspirowana jest książką Jamie McGuire “Piękna katastrofa”. Osobiście powieści tej nie czytałam, choć znajduje się na mojej liście pozycji do zapoznania się :D. Jak sama mówiłaś - pomysł autorki był dobry, ale wykonanie kulało. Jak wpadłaś na pomysł, aby połączyć fabułę tej książki akurat z postaciami Masashiego Kishimoto? Czy spodziewałaś się, że “Baranku” tak spodoba się czytelnikom?
Książkę Jamie McGuire dopadłam zupełnym przypadkiem, a jako że jestem zwolenniczką romansów, od razu ją do siebie przygarnęłam. Trochę się przeliczyłam, osobiście uważam, że było w niej zbyt mało realności wydarzeń, od której i ja zapewne nie raz odbiegłam w “Baranku”, jednak mi można wybaczyć - w końcu jestem tylko amatorką, która wciąż uczy się na błędach, nie? :D A tak serio, to liczyłam na coś więcej, a dostałam dobrze zapowiadający się romans z popapraną końcówką. Jako jednak, że sam pomysł mi się spodobał, od razu pomyślałam, że mogłabym go nieco podrasować - no i się zaczęło. Zastanawiałam się, których bohaterów dopasować do głównej roli (wtedy jeszcze nie myślałam, że mogłabym stworzyć coś zupełnie swojego, a i z bohaterami “Naruto” się całkiem lubię ;)) i właściwie dzięki YurikO padło na Madarę, bo zachwyciła mnie jego osoba w napisanej przez dziewczynę partówce. Kolejni polecieli już z górki - tak, byli to członkowie Akatsuki ;). To było dla mnie oczywiste, że będę pisać fanfick “Naruto” - przywiązałam się do tej tematyki i cholernie ciężko mi się przestawić na moich własnych, wymyślonych. Jeszcze chyba nie jestem na to gotowa. :P
Dalej jestem w szoku, że “Baranku” ma tylu fanów. Serio :D. Myślałam, że skoro jest to dość zwyczajny romans, w dodatku o oklepanej tematyce - chłopak buntownik i nieśmiała dziewczyna, on ją chce, ona jego nie, to raczej nie stanie się szczególnie popularny, a tu takie zaskoczenie ;). Rzeczywiście “Baranku” zyskało dość sporą poczytność, w porównaniu do moich wcześniejszych opowiadań. Byłam i dalej jestem zaskoczona, ale bardzo pozytywnie. Zresztą, mimo wszystkich niedociągnięć i braku stuprocentowego zadowolenia z całości, darzę tę historię ogromnym sentymentem, jako, że był to przełom w mojej “karierze” - właśnie chociażby ze względu na jej popularność ;).

Jak wiemy, “Baranku” w ubiegłym roku został zakończony, po niecałym roku i 20 opublikowanych rozdziałach. Jak czułaś się, publikując ostatni rozdział na blogu? Stresowałaś się czy czytelnikom spodoba się zakończenie, czy może jednak nie przypadnie im do gustu? Czułaś może, że będziesz za tą historią tęsknić?
Publikacja ostatniego rozdziału to najgorsze, co może istnieć. Nie tylko na “Baranku” się stresowałam, czy czytelnikom przypadnie do gustu, ale przy każdej poprzedniej historii również. Bardzo zależało mi na pozostaniu w pamięci czytelników w tym dobrym znaczeniu, stąd też pojawił się niepokój, że zepsuję coś pod sam koniec. Zresztą jeśli chodzi o Baranka, to pod sam koniec historii złapałam małego doła, uświadomiwszy sobie, że ta historia trochę potoczyła się swoim własnym życiem, a nie tak, jak ja tego chciałam, dlatego denerwowałam się publikacją tych ostatnich części. Wiedziałam jednak, że będę okrutnie tęsknić za tym opowiadaniem, głównie przez sentyment :). Poza tym nie ukrywam, że okres istnienia tego opowiadania był chyba najbardziej twórczym okresem mojego życia - rozdziały wręcz wypływały spod moich palców, tak dobrze mi się je pisało. Pewnie dlatego, że to moja tematyka... ;)

Cóż, jeszcze nie dożyłam momentu publikacji jakiegokolwiek ostatniego rozdziału, jednak chyba uwierzę na słowo, bo to musi być dość ciężki moment. ALE ALE! Niedługo po zakończeniu “Baranka” wystartowało Twoje kolejne opowiadanie - “Zastrzyk Śmierci”. Jak sama wspomniałaś - tym razem o Sakurze. Co tym razem było Twoją inspiracją? Czy może był to pomysł całkowicie Twój, a zapożyczeni są jedynie bohaterowie Kishimoto? Czy spodziewasz się, że “Zastrzyk” osiągnie taki sam, czy nawet większy sukces niż “Baranku”?
Zastrzyk Śmierci był całkowicie moim pomysłem, choć nie powiem, pewnie filmy o więziennej tematyce w jakiś sposób mi w tym pomogły. Chciałam po prostu napisać coś innego, sprawdzić się w innej tematyce, bo wszystkie poprzednie opowiadania skupiały się głównie na romansie. Przyznam że byłam dość podjarana tym pomysłem, choć na ten moment wiem, że może nie tyle popełniłam błąd, biorąc się za to, ale jednak nie jest to do końca mój klimat. ZŚ pisze mi się trudniej od “Baranku”, dlatego też są większe odstępy czasowe pomiędzy kolejnymi rozdziałami. Muszę się też porządnie skupić, dokładnie rozplanować całą akcję i trzymać się tego planu - może stąd te trudności.
Zastrzyk nie osiągnie takiego sukcesu jak “Baranku” ze względu na swoją tematykę. Nie każdy lubi brutalne historie, z czego doskonale zdaję sobie sprawę. A tam akurat tego nie brakuje. “Baranku” było takie ot, do poczytania - czy to na wykładzie, czy to w drodze do domu, czy to przed snem. Zastrzyk ma inny klimat, który nie wszystkim przypada do gustu :). Ale i tak jestem z niego dumna, bo pomimo nie-mojej tematyki i tak udało mi się przyciągnąć do siebie kilka osób, a i przy okazji jest to dla mnie sposób na sprawdzenie własnych umiejętności ;).



To może teraz zadam pytanie trochę z innej beczki - mianowicie o Twoją zwycięską pracę na konkurs literacki “Wywiadów…”. Było to dość mocno wzruszające (przynajmniej mnie) opowiadanie o dramatycznej historii Hinaty Hyugii, a właściwie o wywiadzie z nią. Jaka była twoja inspiracja do tej partówki? Może książka lub autentyczne wydarzenie? A może po prostu wszytko, wszyściutko stworzyłaś sama, bez wzorowania się na niczym?
Totalnie na niczym się nie wzorowałam - i całe szczęście! Nigdy nie chciałabym być na miejscu Hinaty czy kogokolwiek innego, kto brał udział w tych wydarzeniach.
Pomysł wpadł mi sam, właściwie to do samego końca nie wiedziałam o czym pisać. Odpaliłam dokumenty google i siedziałam przed pusta stroną, zastanawiając się, co powinnam napisać. A później popłynęło już samo. Serio, to najmniej przemyślana historia, jaką do tej pory napisałam.



A i tak wyszła wspaniale - w końcu wygrała konkurs :D. Delikatnie zbaczając z aktualnego tematu wywiadu, czyli blogów i ich historii powstawania, chciałabym zapytać Cię o anime. Jak wiadomo, większość Twoich opowiadań jest z udziałem postaci z “Naruto”, ale czy oprócz tego oglądałaś jakieś serie, które spodobały Ci się i są według Ciebie godne polecenia?
Jedynie “Shingeki no Kyojin”. Kiedyś jeszcze oglądałam jakiś romans, ale już nawet nie pamiętam tytułu, w każdym razie złamał mi serce bo główni bohaterowie się kochali, a zostali rozdzieleni, meh. Na samo wspomnienie aż mi się łezka w oku kręci :<.
Generalnie nie oglądam anime ani za bardzo się tym nie interesuję. Z Naruto wyszło przypadkiem, SnK poleciła mi Mayako, więc obejrzałam, poza tym chciałam się dowiedzieć, co takiego widziała w Mikasie i Levim, skoro wybrała ich na głównych bohaterów swojego opowiadania, moich kochanych Zamkniętych :3. Tak czy siak - jak mam coś obejrzeć, to wolę normalny film, niż anime. Próbowałam się przekonać też do Psycho-Pass ale skończyło się na dwóch odcinkach. Maya i Ichirei wprawdzie podsyłały mi jakieś tytuły, ale no cóż... Może to dziwne, ale nie ciągnie mnie za szczególnie do anime XDDD. Jedynie do Naruto mam ogromny sentyment, stąd też taka tematyka moich opowiadań :).



A co z książkami? Jakie czytasz, lubisz? W jakiej tematyce gustujesz? Może masz swoje ulubione utwory?
Romanse ponad wszystko! Oczywiście nie żadne harlequiny, chociaż jak nie miałam co czytać to i te głupstwa pochłonęłam, ale jeśli jest coś dobrego, z ciekawą akcją to czemu nie :3. W sumie nie mam jakiejś najulubieńszej książki, ostatnia którą się rzeczywiście zachwyciłam była “Czerwona królowa” Victorii Aveyard. Lubię też książki Nicolasa Sparksa (ach te romanse <3), chociaż nie wszystkie z nich mnie porwały. O, była też taka jedna, której końcówka złamała mi serce, ale kurka, w tym momencie nie mogę sobie przypomnieć tytułu! :/ A po doczytaniu ostatniego zdania miałam ochotę wyć ze złości i zabić wszystkich wokół. Ach ta skleroza XD. Aż wstyd się przyznać XD.
Niestety ostatnimi czasy czytałam głównie opowiadania blogspotowe XD. A teraz to już w ogóle nie mam czasu na czytanie, no chyba, że mowa o książkach z położnictwa... <3



W takim razie widzę, że nasze upodobania, co do książek są zupełnie inne - ja romanse tykam tylko wtedy, kiedy już naprawdę nie mam, co czytać. I ile razy z tego powodu słyszałam, że mam dziwny gust? Sama nie wiem xD. Wracając jednak do tematyki wywiadowej i poruszając temat może nieco mniej przyjemny, chciałabym zapytać Cię o Twoje podejście do osób, które często potrafią uczynić pisanie nieco mniej przyjemnym hobby. Mam tu na myśli nie tylko “hejterów”, ale również znanych wielu osobom złodziei treści. A więc jakie jest Twoje podejście do nich? Denerwują Cię? Śmieszą? A może w ogóle się nimi nie przejmujesz? Jak to jest?
Nie ma dziwnego gustu, każdy lubi to, co akurat mu się podoba :). A i ja lubię czasem odskoczyć od moich upodobań ;). Jeśli chodzi o hejterów i złodziei, to osobiście miałam przyjemność zetknąć się z nimi raz. Daaawno, dawno temu, jeszcze za czasów mojego pierwszego bloga, ktoś bezczelnie podkradł mi treść bloga. Wkurzyłam się. Wkurzyłam się, bo moje opowiadanie zbierało pozytywne komentarze, ale to ta inna osoba była chwalona. Dlatego nienawidzę czegoś takiego. Uważam to za zwykłą kradzież, dlatego gardzę każdym, kto się czegoś takiego podejmuje. Tym bardziej, że moja psiapsi miała z takimi do czynienia i myślałam, że wyjdę z siebie, gdy kolejne pomysły na szablony i opowiadania zostały jej uprowadzane. To jest zwykła bezczelność i po prostu idiotyzm. Po co zbierać pochwały za coś, co nalezy do kogoś innego? Nie zrozumiem tego chyba nigdy. Jeśli zaś chodzi o typowych hejterów, to z nimi akurat nie miałam do czynienia i w sumie, to ich zachowanie zawsze mnie bawi. Frustracja, która się z nich wylewa, jest naprawdę zabawna. Przypuszczam, że gdyby ktoś zaczął po mnie cisnąć, zlałabym to. Ale jak ktoś "dokucza" moim dziewczynom, mam ochotę rozszarpać debili. No przepraszam, ale innego określenia na to chyba nie znajdę. Ja rozumiem konstruktywna krytykę, sama nie jeden raz taką dostałam i jestem wdzięczna, ale pisanie, że moje opowiadanie jest "głupie" i "bez sensu", nie tłumacząc mi czemu... No cóż… ;) A, jest jeszcze coś takiego jak "fejmy" i "wybijanie się na fejmach". Jak ktoś jest dobry, to go ludzie znają. Jak nie, to nie. I nie rozumiem tej zazdrości i nienawiści, którą rozsiewają hejterzy. Po co? Nie lepiej olać sprawę lub zacząć samemu pisać? No ludzie, zlitujcie się i pozwólcie traktować pisanie jako hobby, a nie coś nieprzyjemnego ;).

Cóż, akurat to trudno zrozumień chyba większości uczciwie piszących autorek. Wiadomo, że wszyscy mamy prawo zarówno coś tworzyć, jak i to krytykować, no ale... właśnie "krytykować". A więc powracając do tematów przyjemniejszych zadam Ci ostatnie (przynajmniej moje ;
)) pytanie: jakie są Twoje plany na przyszłość, marzenia? Jak już wspomniałaś, chciałabyś pracować na porodówce. Czy w swoich planach uwzględniasz dalsze pisarstwo, może wydanie książki? Czy jednak traktujesz to tylko jako przynoszące przyjemność hobby?
Moim solidnym planem na pewno jest dostanie pracy. Wiadomo, najbardziej chciałabym na porodówce, ale ostatnio dostałam dość konkretną propozycję pracy na oddziale patologii ciąży i jak tylko się obronię i zrobię odpowiednie papiery, składam tam CV. Mam nadzieję, że oddziałowa mnie nadal pamięta i podtrzymuje swoją propozycję ;). Co do pisania... Chyba jak każda pisarka-amatorka, chciałabym wydać swoją książkę. Ale czy mi się uda? Kto wie? ;) Mam już nawet konkretny plan na kolejne opowiadanie i jeśli tylko uda mi się je napisać w taki sposób, żebym była z niego zadowolona, to być może odważę się wysłać je do jakiegoś wydawnictwa. Ale to dość przyszłościowe plany, więc zobaczymy, jak to będzie :). Jeny, mam się bać tych pytań nie od Ciebie? XD. A może zakończymy na tym wywiad, co? XDDD

W takim razie pozostaje mi tylko życzyć Ci, aby plany te doszły do skutku :
D. Ależ nie masz się czego bać, to tylko dwa pytanka od mojego anonimowego (hehe) pomocnika ;). Cóż, teoretycznie mogłybyśmy tu skończyć, ale nie wiem jak zareaguje na to tenże pomocnik. To jak będzie? Mogę spodziewać się odpowiedzi na dwa prościutkie pytanka? :D
Mam nadzieję, że te pytanie rzeczywiście będą prościutkie, bo jak nie, to chyba wiem, kogo mam zabić XDD.

A więc po pierwsze...
Co to jest hlepokot?
Nie mam zielonego pojęcia, nigdy nie spotkałam się z tym słowem...
A tak serio XD. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, w kościach czułam, że ta szuja wyśle pytanie z tym związane XDD. Otóż, to jest "helikopter". Tylko z literówką. Dwoma. Ewentualnie paroma. Ale helikopter XDDDD.

A po drugie...
Dlaczego nie lubisz pomidorów i w sylwestra obraziłaś się na Mayako za to, że położyła ogórka obok nich?
Hahahaha XDDDDD. Bo są NIEDOBRE. Mają w sobie obrzydliwy miąższ, który sprawia, że jak tylko ich spróbuje, mam ochotę się zrzygać XD. Serio, strasznie ich nie lubię, fuj fuj. Jak dla mnie, pomidory mogłyby w ogóle nie istnieć. A czemu się obraziłam? Bo ogórki lubię, a Mayako położyła obok nich coś, czego nie lubię, co puszcza soki i przez co moje ogórki smakowały jak pomidory i ich też nie mogłam jeść. O. XD.




W takim razie czas na koniec naszego wywiadu. Bardzo dziękuję Ci za miłą rozmowę i życzę licznych sukcesów w przyszłości ;
D. Czy chciałabyś może dodać coś jeszcze na sam koniec? Coś dopowiedzieć, pozdrowić kogoś? Napisz dosłownie, co tylko chcesz, może to być nawet ciąg literek bez znaczenia xD.
Ja również dziękuję za przemiłą atmosferę wywiadu oraz za tak ciepłe życzenia. Mam nadzieję, że wszystkie się spełnią :D. Czy chciałabym coś dodać? No pewnie, ja bym nie chciała? XDDD Przede wszystkim pozdrawiam Majsona, za te dodatkowe pytania. Nie było tak źle, jak myślałam XD. A poza tym, apeluję do wszystkich pisarek, aby wróciły do pisania, bo ostatnio nie ma co czytać! :(
Dzięki wielkie Hoshi, wywiad z Tobą to czysta przyjemność ❤.


Dziękuję Ci bardzo, rozmowa z Tobą też była przyjemnością <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: RENDER