Witam wszystkich bardzo serdecznie :D
Po dość długiej przerwie (spowodowanej paroma prywatnymi problemami oraz dużą ilością wyjazdów w ostatnim czasie) prezentuję Wam wywiad z Kejżą, zwyciężczynią naszego konkursu oraz autorką wielu blogów, między innymi Zastrzyku Śmierci ;)
Zapraszam! :D
Hoshi Akairo: To jak, możemy zaczynać? ;)
Po dość długiej przerwie (spowodowanej paroma prywatnymi problemami oraz dużą ilością wyjazdów w ostatnim czasie) prezentuję Wam wywiad z Kejżą, zwyciężczynią naszego konkursu oraz autorką wielu blogów, między innymi Zastrzyku Śmierci ;)
Zapraszam! :D
Hoshi Akairo: To jak, możemy zaczynać? ;)
Kejża:
Yup :D zwarta i gotowa :D.
W
takim razie, tak na sam początek - jakie wrażenia przed wywiadem?
Raczej luz, czy jednak obawiasz się jakie pytania mogłam wymyślić?
:D
Troszkę
się obawiam, bo jednak nigdy nie brałam udziału w czymś takim i
jest to dla mnie nowe doświadczenie ;).
Niemniej
raczej podchodzę do tego na luzie - w końcu chyba nie zadasz mi
żadnych baaardzo krępujących pytań, prawda? :D
Nie,
nie, gdzież bym śmiała zadawać Ci krępujące pytania, ja? W
końcu nie zapytam o to, co robisz, kiedy wiesz, że nikt nie patrzy,
no nie? (Takie tam nawiązanie do jednego wywiadu, który już trochę
dawniej przeprowadzałam, wiesz ;) ) Jednak cieszę się, że jednak
nie podchodzisz do wywiadu ze zbytnim stresem, bo i to mnie nieco
uspokaja :D. Wracając jednak do konkretów i tym samym do pierwszego
pytania - Kejża, jakbyś nam się przedstawiła? Opowiedz krótko o
sobie - zainteresowaniach, hobby - właściwie o czym chcesz :D.
Cześć,
jestem Kejża, mam dwadzieścia dwa lata i lubię pisać XD.
Zaskoczeni? XD
Sama
nie wiem, co mogę o sobie powiedzieć. Moim zdecydowanym hobby jest
pisanie opowiadań, nie trudno się zresztą domyślić. Robię to
od, hmm, daj mi minutkę... Ośmiu lat! I dalej mi się to nie nudzi,
także to jedyne hobby, które rzeczywiście przetrwało ;).
Próbowałam też aktorstwa, dziennikarstwa, gry na gitarze, tańca,
ale do wszystkiego miałam słomiany zapał ;). Oprócz tego jestem
zwykłą studentką położnictwa i nie zamieniłabym tego na nic
innego. Chciałabym pracować na porodówce (to naprawdę niesamowite
uczucie, być pierwszą osobą, która trzyma takiego małego szkraba
na rękach <3), ale czy się uda? Zobaczymy ;). W wolnym czasie,
który nie poświęcam pisaniu, głównie spotykam się z
przyjaciółmi lub chadzam na spacerki z moim piesełem :3. Wiecie,
ku zdrowotności XD. Nie mam pojęcia, co więcej mogę powiedzieć,
jestem beznadziejna w przedstawianiu się, więc to musi wystarczyć
XD.
Wystarczy, wystarczy :D. Sama nie jestem dobra w pisaniu o sobie, więc całkowicie Cię teraz rozumiem;). A co do pisania - mówisz, że robisz to już od ośmiu lat (tak nawiasem mówiąc, jestem pod wielkim wrażeniem, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że robisz to aż tak długo). A więc, pamiętasz może, jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem? Kiedy zauważyłaś, że to właśnie to tak bardzo Cię interesuje? I czy spodziewałaś się kiedyś, że osiągniesz taką popularność, że Twoje blogi będzie czytać aż tyle osób?
Zaczęło
się po pierwszej gimnazjum, gdy po raz pierwszy przez moich
ówczesnych znajomych zetknęłam się z anime “Naruto”. Z
początku nie byłam do niego przekonana, ale po kilku odcinkach tak
się wciągnęłam, że dosłownie chłonęłam po kilka dziennie.
Któregoś dnia chciałam coś znaleźć w googlach odnośnie właśnie
“Naruto”, nie pamiętam już co, i natknęłam się na jakieś
opowiadanie w tej tematyce. Zainteresowałam się tym, znalazłam
kilka interesujących historii i pomyślałam - dlaczego i ja nie
mogłabym pisać? Zaczęłam skrobać swoje pierwsze opowiadanie o
losach Kushiny (bohaterki OC, nie Uzumaki) w Akatsuki i po otrzymaniu
pierwszych, pozytywnych komentarzy, już wiedziałam, że uwielbiam
pisać, mimo, że wtedy jeszcze byłam na zerowym poziomie XD.
Stopniowo się rozwijałam, coraz więcej pisałam, wymyślałam nowe
historie. W sumie wszystkie tyczyły się Akatsuki, aż do Zastrzyku,
gdzie postawiłam na Sakurę ;). W każdym razie z biegiem lat
uświadamiałam sobie, że pisanie to jest to, co mnie prawdziwie
odpręża, co przynosi mi mnóstwo radości, jak również poprawia
moją samoocenę - patrząc na postępy, jakie zrobiłam, naprawdę
mogę się dowartościować :D. Mimo że daleko mi do poziomu
profesjonalnej pisarki, to jednak po cichu liczę, że kiedyś uda mi
się osiągnąć coś więcej :). Czy jestem popularna? Raczej nie,
zwłaszcza patrząc przez pryzmat innych autorek ;). Ale fakt
faktem, nie spodziewałam się, że będę miała swoich wiernych
czytelników, którzy są ze mną już od kilku lat. To bardzo
budujące - wiedzieć, że ma się dla kogo pisać :).
To
akurat prawda, jako autorka (marna, ale zawsze xD), mogę całkowicie
potwierdzić to ze swojego doświadczenia :D. W takim razie
porozmawiajmy o “Baranku” - blogu podanym przez Ciebie
zgłoszeniu, ale też pierwszym, dzięki któremu zaczęłam czytać
Twoje utwory (co prawda wolno i nadal nie skończyłam, ale no...
jestem na dobrej drodze xD). Jak sama wspominałaś w jednej z
zakładek, historia inspirowana jest książką Jamie McGuire “Piękna
katastrofa”. Osobiście powieści tej nie czytałam, choć znajduje
się na mojej liście pozycji do zapoznania się :D. Jak sama mówiłaś
- pomysł autorki był dobry, ale wykonanie kulało. Jak wpadłaś na
pomysł, aby połączyć fabułę tej książki akurat z postaciami
Masashiego Kishimoto? Czy spodziewałaś się, że “Baranku” tak
spodoba się czytelnikom?
Książkę
Jamie McGuire dopadłam zupełnym przypadkiem, a jako że jestem
zwolenniczką romansów, od razu ją do siebie przygarnęłam. Trochę
się przeliczyłam, osobiście uważam, że było w niej zbyt mało
realności wydarzeń, od której i ja zapewne nie raz odbiegłam w
“Baranku”, jednak mi można wybaczyć - w końcu jestem tylko
amatorką, która wciąż uczy się na błędach, nie? :D A tak
serio, to liczyłam na coś więcej, a dostałam dobrze zapowiadający
się romans z popapraną końcówką. Jako jednak, że sam pomysł mi
się spodobał, od razu pomyślałam, że mogłabym go nieco
podrasować - no i się zaczęło. Zastanawiałam się, których
bohaterów dopasować do głównej roli (wtedy jeszcze nie myślałam,
że mogłabym stworzyć coś zupełnie swojego, a i z bohaterami
“Naruto” się całkiem lubię ;)) i właściwie dzięki YurikO
padło na Madarę, bo zachwyciła mnie jego osoba w napisanej przez
dziewczynę partówce. Kolejni polecieli już z górki - tak, byli to
członkowie Akatsuki ;). To było dla mnie oczywiste, że będę
pisać fanfick “Naruto” - przywiązałam się do tej tematyki i
cholernie ciężko mi się przestawić na moich własnych,
wymyślonych. Jeszcze chyba nie jestem na to gotowa. :P
Dalej
jestem w szoku, że “Baranku” ma tylu fanów. Serio :D. Myślałam,
że skoro jest to dość zwyczajny romans, w dodatku o oklepanej
tematyce - chłopak buntownik i nieśmiała dziewczyna, on ją chce,
ona jego nie, to raczej nie stanie się szczególnie popularny, a tu
takie zaskoczenie ;). Rzeczywiście “Baranku” zyskało dość
sporą poczytność, w porównaniu do moich wcześniejszych
opowiadań. Byłam i dalej jestem zaskoczona, ale bardzo pozytywnie.
Zresztą, mimo wszystkich niedociągnięć i braku stuprocentowego
zadowolenia z całości, darzę tę historię ogromnym sentymentem,
jako, że był to przełom w mojej “karierze” - właśnie
chociażby ze względu na jej popularność ;).
Jak wiemy, “Baranku” w ubiegłym roku został zakończony, po niecałym roku i 20 opublikowanych rozdziałach. Jak czułaś się, publikując ostatni rozdział na blogu? Stresowałaś się czy czytelnikom spodoba się zakończenie, czy może jednak nie przypadnie im do gustu? Czułaś może, że będziesz za tą historią tęsknić?
Publikacja
ostatniego rozdziału to najgorsze, co może istnieć. Nie tylko na
“Baranku” się stresowałam, czy czytelnikom przypadnie do gustu,
ale przy każdej poprzedniej historii również. Bardzo zależało mi
na pozostaniu w pamięci czytelników w tym dobrym znaczeniu, stąd
też pojawił się niepokój, że zepsuję coś pod sam koniec.
Zresztą jeśli chodzi o Baranka, to pod sam koniec historii złapałam
małego doła, uświadomiwszy sobie, że ta historia trochę
potoczyła się swoim własnym życiem, a nie tak, jak ja tego
chciałam, dlatego denerwowałam się publikacją tych ostatnich
części. Wiedziałam jednak, że będę okrutnie tęsknić za tym
opowiadaniem, głównie przez sentyment :). Poza tym nie ukrywam, że
okres istnienia tego opowiadania był chyba najbardziej twórczym
okresem mojego życia - rozdziały wręcz wypływały spod moich
palców, tak dobrze mi się je pisało. Pewnie dlatego, że to moja
tematyka... ;)
Cóż, jeszcze nie dożyłam momentu publikacji jakiegokolwiek ostatniego rozdziału, jednak chyba uwierzę na słowo, bo to musi być dość ciężki moment. ALE ALE! Niedługo po zakończeniu “Baranka” wystartowało Twoje kolejne opowiadanie - “Zastrzyk Śmierci”. Jak sama wspomniałaś - tym razem o Sakurze. Co tym razem było Twoją inspiracją? Czy może był to pomysł całkowicie Twój, a zapożyczeni są jedynie bohaterowie Kishimoto? Czy spodziewasz się, że “Zastrzyk” osiągnie taki sam, czy nawet większy sukces niż “Baranku”?
Zastrzyk
Śmierci był całkowicie moim pomysłem, choć nie powiem, pewnie
filmy o więziennej tematyce w jakiś sposób mi w tym pomogły.
Chciałam po prostu napisać coś innego, sprawdzić się w innej
tematyce, bo wszystkie poprzednie opowiadania skupiały się głównie
na romansie. Przyznam że byłam dość podjarana tym pomysłem, choć
na ten moment wiem, że może nie tyle popełniłam błąd, biorąc
się za to, ale jednak nie jest to do końca mój klimat. ZŚ pisze
mi się trudniej od “Baranku”, dlatego też są większe odstępy
czasowe pomiędzy kolejnymi rozdziałami. Muszę się też porządnie
skupić, dokładnie rozplanować całą akcję i trzymać się tego
planu - może stąd te trudności.
Zastrzyk
nie osiągnie takiego sukcesu jak “Baranku” ze względu na swoją
tematykę. Nie każdy lubi brutalne historie, z czego doskonale zdaję
sobie sprawę. A tam akurat tego nie brakuje. “Baranku” było
takie ot, do poczytania - czy to na wykładzie, czy to w drodze do
domu, czy to przed snem. Zastrzyk ma inny klimat, który nie
wszystkim przypada do gustu :). Ale i tak jestem z niego dumna, bo
pomimo nie-mojej tematyki i tak udało mi się przyciągnąć do
siebie kilka osób, a i przy okazji jest to dla mnie sposób na
sprawdzenie własnych umiejętności ;).
To
może teraz zadam pytanie trochę z innej beczki - mianowicie o Twoją
zwycięską pracę na konkurs literacki “Wywiadów…”. Było to
dość mocno wzruszające (przynajmniej mnie) opowiadanie o
dramatycznej historii Hinaty Hyugii, a właściwie o wywiadzie z nią.
Jaka była twoja inspiracja do tej partówki? Może książka lub
autentyczne wydarzenie? A może po prostu wszytko, wszyściutko
stworzyłaś sama, bez wzorowania się na niczym?
Totalnie
na niczym się nie wzorowałam - i całe szczęście! Nigdy nie
chciałabym być na miejscu Hinaty czy kogokolwiek innego, kto brał
udział w tych wydarzeniach.
Pomysł
wpadł mi sam, właściwie to do samego końca nie wiedziałam o czym
pisać. Odpaliłam dokumenty google i siedziałam przed pusta stroną,
zastanawiając się, co powinnam napisać. A później popłynęło
już samo. Serio, to najmniej przemyślana historia, jaką do tej
pory napisałam.
A
i tak wyszła wspaniale - w końcu wygrała konkurs :D. Delikatnie
zbaczając z aktualnego tematu wywiadu, czyli blogów i ich historii
powstawania, chciałabym zapytać Cię o anime. Jak wiadomo,
większość Twoich opowiadań jest z udziałem postaci z “Naruto”,
ale czy oprócz tego oglądałaś jakieś serie, które spodobały Ci
się i są według Ciebie godne polecenia?
Jedynie
“Shingeki no Kyojin”. Kiedyś jeszcze oglądałam jakiś romans,
ale już nawet nie pamiętam tytułu, w każdym razie złamał mi
serce bo główni bohaterowie się kochali, a zostali rozdzieleni,
meh. Na samo wspomnienie aż mi się łezka w oku kręci :<.
Generalnie
nie oglądam anime ani za bardzo się tym nie interesuję. Z Naruto
wyszło przypadkiem, SnK poleciła mi Mayako, więc obejrzałam, poza
tym chciałam się dowiedzieć, co takiego widziała w Mikasie i
Levim, skoro wybrała ich na głównych bohaterów swojego
opowiadania, moich kochanych Zamkniętych :3. Tak czy siak - jak mam
coś obejrzeć, to wolę normalny film, niż anime. Próbowałam się
przekonać też do Psycho-Pass ale skończyło się na dwóch
odcinkach. Maya i Ichirei wprawdzie podsyłały mi jakieś tytuły,
ale no cóż... Może to dziwne, ale nie ciągnie mnie za szczególnie
do anime XDDD. Jedynie do Naruto mam ogromny sentyment, stąd też
taka tematyka moich opowiadań :).
A
co z książkami? Jakie czytasz, lubisz? W jakiej tematyce gustujesz?
Może masz swoje ulubione utwory?
Romanse
ponad wszystko! Oczywiście nie żadne harlequiny, chociaż jak nie
miałam co czytać to i te głupstwa pochłonęłam, ale jeśli jest
coś dobrego, z ciekawą akcją to czemu nie :3. W sumie nie mam
jakiejś najulubieńszej książki, ostatnia którą się
rzeczywiście zachwyciłam była “Czerwona królowa” Victorii
Aveyard. Lubię też książki Nicolasa Sparksa (ach te romanse <3),
chociaż nie wszystkie z nich mnie porwały. O, była też taka
jedna, której końcówka złamała mi serce, ale kurka, w tym
momencie nie mogę sobie przypomnieć tytułu! :/ A po doczytaniu
ostatniego zdania miałam ochotę wyć ze złości i zabić
wszystkich wokół. Ach ta skleroza XD. Aż wstyd się przyznać XD.
Niestety
ostatnimi czasy czytałam głównie opowiadania blogspotowe XD. A
teraz to już w ogóle nie mam czasu na czytanie, no chyba, że mowa
o książkach z położnictwa... <3
W
takim razie widzę, że nasze upodobania, co do książek są
zupełnie inne - ja romanse tykam tylko wtedy, kiedy już naprawdę
nie mam, co czytać. I ile razy z tego powodu słyszałam, że mam
dziwny gust? Sama nie wiem xD. Wracając jednak do tematyki
wywiadowej i poruszając temat może nieco mniej przyjemny,
chciałabym zapytać Cię o Twoje podejście do osób, które często
potrafią uczynić pisanie nieco mniej przyjemnym hobby. Mam tu na
myśli nie tylko “hejterów”, ale również znanych wielu osobom
złodziei treści. A więc jakie jest Twoje podejście do nich?
Denerwują Cię? Śmieszą? A może w ogóle się nimi nie
przejmujesz? Jak to jest?
Nie
ma dziwnego gustu, każdy lubi to, co akurat mu się podoba :). A i
ja lubię czasem odskoczyć od moich upodobań ;). Jeśli chodzi o
hejterów i złodziei, to osobiście miałam przyjemność zetknąć
się z nimi raz. Daaawno, dawno temu, jeszcze za czasów mojego
pierwszego bloga, ktoś bezczelnie podkradł mi treść bloga.
Wkurzyłam się. Wkurzyłam się, bo moje opowiadanie zbierało
pozytywne komentarze, ale to ta inna osoba była chwalona. Dlatego
nienawidzę czegoś takiego. Uważam to za zwykłą kradzież,
dlatego gardzę każdym, kto się czegoś takiego podejmuje. Tym
bardziej, że moja psiapsi miała z takimi do czynienia i myślałam,
że wyjdę z siebie, gdy kolejne pomysły na szablony i opowiadania
zostały jej uprowadzane. To jest zwykła bezczelność i po prostu
idiotyzm. Po co zbierać pochwały za coś, co nalezy do kogoś
innego? Nie zrozumiem tego chyba nigdy. Jeśli zaś chodzi o typowych
hejterów, to z nimi akurat nie miałam do czynienia i w sumie, to
ich zachowanie zawsze mnie bawi. Frustracja, która się z nich
wylewa, jest naprawdę zabawna. Przypuszczam, że gdyby ktoś zaczął
po mnie cisnąć, zlałabym to. Ale jak ktoś "dokucza"
moim dziewczynom, mam ochotę rozszarpać debili. No przepraszam, ale
innego określenia na to chyba nie znajdę. Ja rozumiem konstruktywna
krytykę, sama nie jeden raz taką dostałam i jestem wdzięczna, ale
pisanie, że moje opowiadanie jest "głupie" i "bez
sensu", nie tłumacząc mi czemu... No cóż… ;) A, jest
jeszcze coś takiego jak "fejmy" i "wybijanie się na
fejmach". Jak ktoś jest dobry, to go ludzie znają. Jak nie, to
nie. I nie rozumiem tej zazdrości i nienawiści, którą rozsiewają
hejterzy. Po co? Nie lepiej olać sprawę lub zacząć samemu pisać?
No ludzie, zlitujcie się i pozwólcie traktować pisanie jako hobby,
a nie coś nieprzyjemnego ;).
Cóż, akurat to trudno zrozumień chyba większości uczciwie piszących autorek. Wiadomo, że wszyscy mamy prawo zarówno coś tworzyć, jak i to krytykować, no ale... właśnie "krytykować". A więc powracając do tematów przyjemniejszych zadam Ci ostatnie (przynajmniej moje ;)) pytanie: jakie są Twoje plany na przyszłość, marzenia? Jak już wspomniałaś, chciałabyś pracować na porodówce. Czy w swoich planach uwzględniasz dalsze pisarstwo, może wydanie książki? Czy jednak traktujesz to tylko jako przynoszące przyjemność hobby?
Moim
solidnym planem na pewno jest dostanie pracy. Wiadomo, najbardziej
chciałabym na porodówce, ale ostatnio dostałam dość konkretną
propozycję pracy na oddziale patologii ciąży i jak tylko się
obronię i zrobię odpowiednie papiery, składam tam CV. Mam
nadzieję, że oddziałowa mnie nadal pamięta i podtrzymuje swoją
propozycję ;). Co do pisania... Chyba jak każda pisarka-amatorka,
chciałabym wydać swoją książkę. Ale czy mi się uda? Kto wie?
;) Mam już nawet konkretny plan na kolejne opowiadanie i jeśli
tylko uda mi się je napisać w taki sposób, żebym była z niego
zadowolona, to być może odważę się wysłać je do jakiegoś
wydawnictwa. Ale to dość przyszłościowe plany, więc zobaczymy,
jak to będzie :). Jeny, mam się bać tych pytań nie od Ciebie? XD.
A może zakończymy na tym wywiad, co? XDDD
W takim razie pozostaje mi tylko życzyć Ci, aby plany te doszły do skutku :D. Ależ nie masz się czego bać, to tylko dwa pytanka od mojego anonimowego (hehe) pomocnika ;). Cóż, teoretycznie mogłybyśmy tu skończyć, ale nie wiem jak zareaguje na to tenże pomocnik. To jak będzie? Mogę spodziewać się odpowiedzi na dwa prościutkie pytanka? :D
Mam
nadzieję, że te pytanie rzeczywiście będą prościutkie, bo jak
nie, to chyba wiem, kogo mam zabić XDD.
A więc po pierwsze...
Co
to jest hlepokot?
Nie
mam zielonego pojęcia, nigdy nie spotkałam się z tym słowem...
A
tak serio XD. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, w kościach czułam,
że ta szuja wyśle pytanie z tym związane XDD. Otóż, to jest
"helikopter". Tylko z literówką. Dwoma. Ewentualnie
paroma. Ale helikopter XDDDD.
A
po drugie...
Dlaczego
nie lubisz pomidorów i w sylwestra obraziłaś się na Mayako za to,
że położyła
ogórka
obok nich?
Hahahaha
XDDDDD. Bo są NIEDOBRE. Mają w sobie obrzydliwy miąższ, który
sprawia, że jak tylko ich spróbuje, mam ochotę się zrzygać XD.
Serio, strasznie ich nie lubię, fuj fuj. Jak dla mnie, pomidory
mogłyby w ogóle nie istnieć. A czemu się obraziłam? Bo ogórki
lubię, a Mayako położyła obok nich coś, czego nie lubię, co
puszcza soki i przez co moje ogórki smakowały jak pomidory i ich
też nie mogłam jeść. O. XD.
W takim razie czas na koniec naszego wywiadu. Bardzo dziękuję Ci za miłą rozmowę i życzę licznych sukcesów w przyszłości ;D. Czy chciałabyś może dodać coś jeszcze na sam koniec? Coś dopowiedzieć, pozdrowić kogoś? Napisz dosłownie, co tylko chcesz, może to być nawet ciąg literek bez znaczenia xD.
Ja
również dziękuję za przemiłą atmosferę wywiadu oraz za tak
ciepłe życzenia. Mam nadzieję, że wszystkie się spełnią :D.
Czy chciałabym coś dodać? No pewnie, ja bym nie chciała? XDDD
Przede wszystkim pozdrawiam Majsona, za te dodatkowe pytania. Nie
było tak źle, jak myślałam XD. A poza tym, apeluję do wszystkich
pisarek, aby wróciły do pisania, bo ostatnio nie ma co czytać! :(
Dzięki
wielkie Hoshi, wywiad z Tobą to czysta przyjemność ❤.
Dziękuję
Ci bardzo, rozmowa z Tobą też była przyjemnością <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz