4 marca 2016

Wywiad z Tristitią Tenebris

Panie i Panowie, za sprawą dzisiejszego wywiadu macie okazję poznać bliżej 
autorką bloga Sometimes the end is just a beginning 

Kaori: Mam nadzieję, że nie stresujesz się wywiadem Tristitia. Jak samopoczucie? 

Tristitia Tenebris: Dobrze, dziękuję. Nie jestem ani trochę zestresowana. Co najwyżej podekscytowana. A Ty? ☺

K.: Ja? Hm, jestem chyba trochę zmęczona, ale gotowa by wyciągnąć z Ciebie jak najwięcej informacji, którymi później nakarmię czytelników bloga. Powiesz mi coś o sobie? Co lubisz robić? Jaki masz charakter?

T.T.: Coś o sobie? Hmm... Nie jestem zwolenniczką wypisywania cech charakteru. Najlepiej można mnie poznać, chyba, poprzez czytanie. Mniej lub bardziej świadomie, zamieszczam na swoich blogach wiele informacji. Ale co mogę powiedzieć na pewno - żyję bardzo chaotycznie. Nie umiem się zorganizować. Co lubię robić? Pisać. Definitywnie jest to pasja, sposób na życie, o ile nawet nie jego cel. Ale mam też wiele innych zainteresowań jak: muzyka, historia, ezoteryka, psychologia, wizaż. Oczywiście nie jestem znawczynią, ale lubię poznać także inne dziedziny.

K.: Pisanie jako cel życia? Co masz na myśli? 

T.T.: Coś na zasadzie, że nie sam sukces jest najważniejszy, a droga, która do niego prowadzi. Oczywiście chciałabym kiedyś wydać książkę. Ba! Nawet kilka, ale najbardziej raduje mnie samo pisanie. Ja żyję, żeby pisać. Uczę się, żeby pisać. Poznaje nowe rzeczy, żeby pisać.

K.: Mało osób ma takie podejście do pisania. Powiedz, kiedy zaczęła się Twoja przygoda z tworzeniem opowiadań? Co było impulsem, który pobudził Cię do działania - stworzenia pierwszego bloga? 

T.T.: Moja przygoda z pisaniem zaczęła się już dawno temu. Miałam wtedy może 11 lat? I szczerze? Nienawidziłam pisać. Wtedy moja kuzynka pokazała mi, że pisanie może sprawiać frajdę, że to nie tylko wypracowania do szkoły. I tak się zaczęło. Oczywiście od razu od fanfika. Z tym, że szło mi gorzej, niż fatalnie. Do dziś płaczę ze śmiechu, czytając stare teksty. Z tym, że polubiłam pisać. To dawało mi swego rodzaju wolność. Pozwalało oderwać się od świata, który w tamtym okresie był dla mnie nie tylko nudny, ale i niezbyt łaskawy. I w ten sposób pisanie towarzyszyło mi przez wiele długich lat, w dobrych i złych chwilach i było narzędziem do wielu zmian.

K.: Czy w wieku 11 lat miałaś już styczność z M&A? Czy może poznałaś je dużo później? 

T.T.:  Właściwie miałam z tym styczność odkąd pamiętam, chociaż początkowo nie zdawałam sobie z tego sprawy. M&A świadomie zaczęłam oglądać w tym samym okresie, gdy zaczęłam pisać. Dopiero po czasie zorientowałam się, że już jako maluszek oglądałam na przykład Sailor Moon i podobno nie szło mnie odciągnąć.

K.: Jakie jest Twoje ulubione M&A? Czy na blogu - który jest crossoverem - znalazło się dla niego miejsce? 

T.T.: Pytanie o ulubione M&A jest w ogóle najgorszym możliwym pytaniem. To tak, jakby kazać komuś wybierać jeden smak lodów, które będzie jadł do końca życia. Po prostu niewykonalne. Jest jednak kilka tytułów bardzo mi bliskich, które systematycznie sobie odświeżam. Jest to stanowczo Bleach, który prawie zawsze towarzyszy mi w moich opowiadaniach. Oprócz tego uwielbiam Skip Beat, które widziałam przynajmniej 4 razy, łącznie z przeczytaniem mangi. D. Gray man - również pojawia się w jednym z moich blogów. To chyba taka podstawa, ale naprawdę ciężko się zdecydować.

K.: Na ,,Sometimes the end is just a beginning'' połączyłaś  Bleacha, Noragami, Kamisama hajimemashita i  Nanatsu no Taizai. Dwa pierwsze tytuły są raczej znane. Czy mogłabyś powiedzieć, o czym są pozostałe M&A? 

T.T.: Kamisama hajimemashita jest o dziewczynie, która zostaje ziemskim bóstwem i ma bardzo przystojnego "służącego". Jest to typowa słodka historia o miłości. W zasadzie banał, ale jakoś mnie urzekła. Natomiast Nanatsu no Taizai opowiada o przygodach karłowatego blondaska i księżniczki. Razem szukają pozostałych członków grupy, podobno przestępców.

K.: Skąd pomysł, aby na jednym blogu połączyć aż cztery M&A? Czy to nie szaleństwo? 

T.T.: Crossovery są coraz bardziej popularne, a ja lubię próbować nowych rzeczy. Wybrałam to, co mi się przyda. Bazą jest Bleach, reszta to dodatek. Natomiast Nanatsu no Taizai w zasadzie tylko dla Bana, który okazał się potrzebny.

K.:  A jakie postacie były Ci ''potrzebne'' z pozostałych? 

T.T.: W "Sometimes" z Bleacha pojawia się Genryusai oraz Król Dusz i jego gwardia, z czasem pomyślę, kto jeszcze. Z Kamisama: Tomoe, Akura, Mizuki, może Nanami, ale jeszcze nie wiem. Generalnie demony. Z Noragami pożyczyłam sobie Daikoku, Kofuku, oczywiście Yato i Bishamon.

K.: Kto jest głównym bohaterem, a kto główną bohaterkę? Jacy są? Co ich łączy? 

T.T.: Wszyscy bohaterowie są ważni. Nie ma aż takiego podziału na głównych i pobocznych, ale jeśli miałabym wybierać to najważniejsze są: Hanae, Morthisa, Ivrel i Tris. Łączą to wszystko w całość. Wszystkie wątki cały czas będą się przeplatać.

K.: Coś mi podpowiada, że Tris jest Twoja kopią. Mam rację? 

T.T.: Cóż... W pewnym sensie, ale w zasadzie nie tylko ona. Odzwierciedla zaledwie jedną część mojej osobowości. Każda z "moich" bohaterek jest nakierowana na jakiś aspekt lub cechę. Ale Tris chyba najbardziej.

K.: Którą część Twojej osobowości? 

T.T.: Chyba tą mroczną. W końcu to demon. Jednak też nie do końca. Najważniejszą częścią osobowości Tris jest strach, ale dlaczego to się dopiero okaże z czasem. Poza tym jest kocim demonem, a ja straszliwie uwielbiam koty.

K.: Zatem, na zachętę, mogłabyś streścić ,,Sometimes the end is just a beginning''? O czym jest blog? 

T.T.: Hm... To może być trudne. Mam ogólny plan, ale jego nie mogę podać. Zresztą nie wszystko jeszcze dałam radę zaplanować. Na pewno będzie walka. Wiadomo. Arcy wróg i te sprawy. Nie obędzie się bez wątku miłosnego. Chcę tam również ukazać różne problemy, przekazać swoją widzę. Nie lubię opowiadań, które nie mają drugiego dna, dlatego zazwyczaj staram się coś w swoich tekstach przekazywać. Jednak jeśli miałabym powiedzieć dokładniej to, Sometimes ukazuje moją wersję zdarzeń z czasów, gdy Gotei 13 dopiero się kształtowało, a Genryusai jeszcze nie jest wszech-dowódcą.

K.: Bohaterowie muszą się zmagać z arcywrogiem, ale oni sami - czy ich uczucia, problemy osobiste będą kolejna przeszkodą? 

T.T.: Myślę, że też. Wybory jednego z bohaterów, dla drugiego mogą być niezrozumiałe. Wszystko rodzi problemy, a niepewne serce jest słabe. Oni po prostu nie mogą mieć za łatwo. W tej kwestii jestem raczej sadystką. Bawię się w boga, który coś im daje, a potem również odbiera.

K.: Skoro już zabawiasz się w Stwórcę to czy odbierasz życia? Zabiłaś kogoś lub masz to w planach?

T.T.:  Na tym blogu jeszcze nikogo nie zabiłam, ale kogoś na pewno uśmiercę. Kogo i dlaczego? To już trzeba przeczytać.

K.: Kim są członkowie Czwartego Składu? Jak razi sobie z nimi kapitan Hanae? 

T.T.: Czwarty skład to właśnie Ban, Bishamon, Yato i Toshio, który jest przodkiem naszego ukochanego Byakuyi. Moja dobra znajoma, która od początku wiedziała o moim pomyśle na tego bloga, bardzo się dziwiła, że właśnie tak dobrałam tą grupę. Ja jednak miałam w tym swój cel. To była dość dokładna wizja i chyba właśnie od tej wizji się zaczęło. Chociaż są bardzo różni, myślę, że dość zgrani. Hanae radzi sobie z nimi doskonale, ponieważ ich relacje opierają się na zaufaniu, a nie rozkazach.

K.: Dlaczego ten skład nazywany jest pechowym?  

T.T.: Pechowym, problematycznym, specjalnym. To dlatego, że działają raczej po swojemu. Przyciągają kłopoty, chociaż ostatecznie dzięki współpracy jakoś sobie radzą. Duże znaczenie ma też duet Bishamon i Yato, którzy sporo się kłócą.

K.: Rozumiem. Czy na koniec wywiadu chciałabyś dodać coś od siebie? 

T.T.: Na pewno to, że serdecznie zapraszam na moje blogi, wszystkie, a łącznie mam ich aż cztery. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie ( Ancient Death GodsBehind Last CrossroadLegenda NigmetStudentka w Spoleczeństwie ) 

K.: Dziękuję za poświęcony czas i powodzenia w pisaniu!

T.T.:  Ja również dziękuję.


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Heej, to znowu ja! :d Mam nadzieję, że nie macie dość moich wywiadów, którymi ostatnio trochę Was zasypuję. Staram się tylko dobrze wykonywać zadania. A gdyby ktoś był ciekawy to urlop tutaj planuję dopiero na lipiec. Tak więc jeszcze musicie mnie znosić. XD
I zapraszam do zgłaszania się. Nabór wciąż otwarty. Obiecuję, nie będę dokuczać nowicjuszom. ^^ ''



4 komentarze:

  1. No jest wywiad, to jeszcze autografa Trisowego chcemy! :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dziennikarskie super moce niestety są na to za słabe. :CC

      Usuń
  2. Ja to w ogóle czytam ten wywiad już któryś raz i jakby na to nie patrzeć, kawał świetnej roboty, Kaori. Jeszcze raz ogromne dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: RENDER