13 marca 2015

Wywiad z Liv-cchi

Hejka kochani, mam nadzieję, że weekend macie udany i wybaczcie że dopiero teraz dodaje ale nauka pochłoneła cały mój czas w tygodniu. Dzisiejszy wywiad przeprowadziłam z Liv-cchi z bloga Miłość, która nie miała prawa się narodzić.


Ronny: Liv, jak tam? Stresik? Bój się oj bój. Gotowa?

Liv: Cześć Ronny, jakoś leci. Myślę, że nic innego mi nie zostało - jak być gotową.

R: Yhm, dobra daj mi Cię przedstawić naszym kochanym czytelniką wpierw. Liv, autorka bloga o tematyce Narutowskiej a dokładnie o parkingu NaruSasu. Można by chyba powiedzieć ze nie idealni my jest blogiem poświęconym historią tego paringu, znalazły się tam i partówki a także jedno całe opowiadanie, czy mam rację? Chciałabyś coś do tego dodać?

Liv-cchi: Owszem, cóż być może to wielkiej różnicy nie robi aczkolwiek trzymam się tego, że opowiadania są paringiem SasuNaru - czyli Sasuke jako seme, a Naruto jako uke, aczkolwiek zdarzają się właśnie partówki, w których dochodzi do NaruSasu.

R: Dobra spróbuję więcej nie popełnić takiej gafy w stylu Ronnicza. Kiedy zaczęłaś swoją przygodę z blogiem? Co Cię do tego skłoniło?


Liv-cchi: Hm.. moją przygodne z blogiem zaczęłam w piątej albo szóstej klasie podstawówki, wtedy był to blog o Lunie w Akatsuki, ale wolę się chyba nie przyznawać do tego bloga. Były to początki, nie dbałam o styl pisania ani nie zważałam na błędy. Poza tym byłam dzieckiem i wtedy dużo rzeczy wydawało się być śmiesznymi i fajnymi, a czasami jak czytam zapisane na laptopie notki płaczę ze śmiechu. Tak, nigdy nie zapomnę tego bloga. Jeśli chodzi o mojego aktualnego bloga z Sasuke i Naruto to było jakoś w 2012 roku i... wow, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że to już trzy lata. Co mnie do tego skłoniło? Do pierwszego bloga z moim OC skłoniła mnie przyjaciółka i były przyjaciel, a co do bloga yaoi - również moja przyjaciółka, ale też inne blogi tego gatunku, no i przyznam się bez bicia, że moja mania względem anime Naruto i paringu, o którym piszę. Poza tym gdzieś przeczytałam, że pisanie/prowadzenie bloga to ucieczka od samotności i chyba muszę się z tym zgodzić.

R: Luna, gdzieś już słyszałam to imię, była to chyba dziewczyna Saska. Liv łamiesz mi serce a myślałam że moja aktywność i oddanie pisaniu, blogowi i wogóle moja osoba cie zmotywowała do pisania. Nie idealni my pierwsza opowieść, opowiesz nam o niej  coś więcej ?

Liv-cchi: Oh motywowała nie raz, naprawdę. Szczególnie w środku nocy(czy to nie brzmi dwuznacznie?), po prostu nie chce się tu podlizywać albo żeby było, że jakieś spiski tu są. Ha. Tak, pierwsza opowieść i jestem z siebie naprawdę dumna, że napisałam ją całą i, że moi nowi czytelnicy czytają i komentują cały czas. Co ja mogę opowiedzieć - mało pamiętam sprzed tych trzech lat, jak wpadłam na fabułę czy dlaczego działo się tak, a nie inaczej. Jestem taką osobą, która lubi wszelkie dramaty życiowe więc musiałam wprowadzić tam pewne kwestie tego typu np.: narkotyki, brak akceptacji ze względu na orientacje seksualną. Na pewno też wymyślałam różne sceny czy sytuacje żeby chłopcy nie byli parą już w drugim rozdziale czy żeby byli w sobie po uszy zakochani, starałam się to ciągnąć bodajże do ósmego rozdziału. A co do złej postaci Sakury - po prostu jej nie lubię i chciałam też zrobić ją taką żeby czytelnicy nie odebrali tego, że ja jej nie lubię tylko żeby ona sama była odbierana jako ta negatywna postać.

R: Taaa trochę brzmi. Spiski? O nie ma żadnych spisków, w oficjalnej wersji. Nie jest to twoja pierwsza skończona opowieść. Pierwsza część Luny również doczekała się końca, nieprawdaż? Dobra a dlaczego SasuNaru?

Liv-cchi: Pierwsza część Luny doszła do końca, a w drugiej części brakło tylko jednego rozdziału.Dlaczego SasuNaru? Szczerze to nie ma tu jakiejś ujmującej historii. Po prostu ten paring do mnie przemawia najbardziej. Poza tym w samym anime były dwa pocałunki tej pary. No i, gdy wzięłam się za yaoi i blogi to czytałam w sumie te, które paringi składały się z postaci, które najbardziej lubię no i znalazłam jeden, drugi blog z SasuNaru i właśnie te z tym paringiem najbardziej do mnie przemówiły.


R: SasuLuna, SasuNaru, czyżby słabość do młodszego Uchihy?

Liv-cchi: Haha tak, nie zaprzeczę. Szczerze mówiąc moja głowa leży właśnie na poduszce, na której znajduje się nikt inny jak Sasuke Uchiha

R: Sasek, mój szwagier. Czujesz ten prestiż Uchihy? Czy Naruto było twoim pierwszym oglądniętym anime?


Liv-cchi Hm.. nie jestem pewna, które było pierwsze czy Naruto czy Shaman King, ale oba te anime są moim największym sentymentem.

R: O moim też, piąteczka Liv. Skupmy się jednak na razie tylko na Naruto. Manga się skończyła, a od pierwszego odcinka którego oglądaliśmy minęło trochę czasu. Czy to anime zmieniło coś w twoim życiu? Jak wiele dla Ciebie znaczyło i znaczy?

Liv-cchi: Ten temat jest dla mnie naprawdę bardzo trudny. Ogólnie to jak zobaczyłam datę ostatniego chaptera Naruto to ryczałam i naprawdę nie mogłam przestać. Myślałam, że serce mi wybiegnie. Cóż manga się skończyła, ale moja miłość do tego anime nigdy się nie skończy. Nawet postanowiłam sobie, że skoro Shaman King oglądnęłam pięć razy (jak nie więcej) to, gdy wyjdzie ostatni odcinek Naruto zaczynam oglądać wszystko od nowa - od pierwszego odcinka. To anime z pewnością zmieniło moje patrzenie na świat pod pewnymi względami. Po wielu odcinkach dostawałam kopa motywacji czy to do sportu, gdy jeszcze jakiś uprawiałam czy nawet jeśli chodzi o napisanie jakiegoś opowiadania. Do tej pory pamiętam jak jedno z opowiadań pisałam od 1:30 do 4:36 w nocy - bo wcześniej oglądnęłam sobie odcinek no i zaryczana załapałam weny. Jak wiele dla mnie znaczyło i znaczy to anime chyba to co napisałam mówi samo za siebie, a to, że ryczę co drugi odcinek to dwa. Ah.. no przecież, zmieniło w moim życiu jeszcze to, że gdyby nie to anime to mojego bloga i Livcchi nigdy by nie było. 

R: 
I teraz nie przeprowadzałabym z Tobą wywiadu, i nie wiem czy znały byśmy się tak jak się znamy. 
Ja zaczęłam oglądać Naruto od nowa, jestem przy początkach Shippuudena. Czy Naruto zaczęłaś oglądać, na Jetixie jak większość?

Liv-cchi: Owszem, zaczęłam na Jetixie jednakże Jetix nie puścił wszystkich odcinków Naruto więc zanim wzięłam się za Shippuudena to na internecie oglądnęłam całą pierwszą serię od początku i jestem właśnie na aktualnych fillerach, które łamią moje serce na coraz mniejsze kawałeczki. Owszem, to też istotna zmiania. 

R: Jeszcze tam nie doszłam, wyślij mi karton chusteczek w takim razie. Zaiste, Milordzie. Kurde wyobrażasz sobie nie znać mnie? Następne pytanie. Pisałaś jeszcze za czasów onetowskich, od niedawna przeniosłaś swojego bloga na blogspota. Widzisz wielką różnice? Gdybyś miała teraz wybrać co byś wybrała?


Liv-cchi: Nie, nie wyobrażam sobie Cię nie znać Ronny. Nie tak od niedawna, już z dwa/trzy lata jestem na blogspotcie. Widzę wielką różnicę i bez zastanowienia wybrałabym blogspot - każdemu zaczynającemu polecam blogspot. 


R: No ja też sobie tego nie wyobrażam. 3? Serio? Ja piernicze, jak ten czas leci. Czekaj, ja założyłam OR jak pisałaś na Onecie a teraz.... kurde a ja nadal mam tylko pierwszy rozdział. Co daje ci pisanie?

Liv-cchi: Przede wszystkim poprawiam pisanie i mam coś co lubię. Jakby nie patrzeć mam też gdzie uciec kiedy sięgam dna. Poza tym kiedy dodaje notkę, a pod nią pojawiają się komentarze - moje serce rośnie. Czasami piszę w komentarzach kilka zdań z czytelnikami i to naprawdę coś niesamowitego. Ktoś czyta Twoje wypociny i jeszcze chwali Cię za to. 


R: No to rzeczywiście niesamowite. Jak juz jesteśmy przy czytelnikach. Jak to jest? Dodajesz notkę i wyczekujesz komentarza odświeżając co pięć minut pocztę czy raczej podchodzisz do tego z dystansem?Dodajesz, jak ktoś skomentuje okey, jeśli nie świat się nie zawalił? Jak dużą cześć odgrywają Twoi czytelnicy? Jesteś skłonna zmienić dla nich fabułę?

Liv-cchi: Dodaje notkę i często sprawdzam czy nie pojawił się komentarz. Jakby nie patrzeć komentarz to taki odzew czy to co robisz ma tak naprawdę jakiś sens bo bez czytelników nie ma się dla kogo pisać. Dobra dla siebie, ale dla siebie mogę pisać w jakimś zeszycie. Im więcej komentarzy tym większy kop motywacji do pisania i ma się powód, czuje się tą odpowiedzialność, a jak nie ma żadnego komentarza to no jednak traci się chęci na pisanie. Czytelnicy odgrywają znaczną część bo piszę nie dla siebie, ale w większej przewadze dla nich. Co do zmiany fabuły, hm. Prawda jest taka, że co opowiadanie dzieje coś innego więc nie ma za bardzo jak, ale gdyby ktoś zechciał żebym napisała one-shota o jakimś innym paringu to nie ma problemu, napiszę i dodam. Już kiedyś tak zrobiłam - Luna i Deidara.


R: Okey czyli jakbym chciała one-shota z Naruto OCxItachi napisałabyś mi? Przemyśl to co odpowiesz, ja trzymam losy Saska i Lulu w garści. Czy pamiętasz swój pierwszy blog z Naruto którego przeczytałaś?

Liv-cchi: Napisałabym tylko na pewno musiałabym skończyć aktualne opowiadanie, które piszę i dopiero potem mogłabym się za to wziąć. Napisać napiszę, ale kiedy zacznę i skończę to inna sytuacja. Jestem aktualnie w trzeciej gimnazjum więc mam bardzo dużo nauki i zaraz egzaminy. Tak, pamiętam aczkolwiek całkiem niedawno próbowałam go odnaleźć i nie znalazłam.

R: Trzymam Cię za słowo Liv i kiedyś się upomnę. A mogłabyś nam przybliżyć jego fabułę? Paring?

Liv-cchi: Tzn. przeczytałam sporo blogów z Naruto i były takie, że marzyłam tylko o tym by zapomnieć o tym co zobaczyłam i tego nawet nie biorę pod uwagę jako przeczytane blogi. Pierwszy blog z Naruto to była bodajże Lilith bądź Leila w Akatsuki albo Twój blog prawdziwe powiedziawszy.

R: Och, nie kojarzę. Mój? Serio? Który? Spisalam sobie pytania i cholipka nie mogę się odczytać.

Liv-cchi: Ronny nie wymagaj ode mnie za dużo, takich szczegółów nie pamiętam. Haha.

R: Trzeba było rzucić byle jaką fabułą a bym ci uwierzyła że to mój blog. Dobra zanim przejdziemy do reszty pytań to ostanie względem twojego opowiadania.Nie idealni my jest głównie o związkach homoseksualnych. Miłość, która nie powinna się zdarzyć, jak mówi tytuł bloga. Jest to dość ciężki temat, niosący duże przesłanie ale także może nie przez wszystkich być zrozumiany. Jedni są za, drudzy przeciw, a trzeci obojętni. Nie czujesz przez to jakieś presji?

Liv-cchi: Miłość, która nie miała prawa się narodzić Ronny, nie "zdarzyć".
Mamy XXIw., a ludzie traktują homoseksualizm jak coś co jest inne i jakieś nowe, a to nieprawda. Homoseksualistami byli podobno nawet niektórzy królowie więc to nie jest jakiś wymysł dzisiejszych czasów. To temat, na który mogę się rozpisywać i rozpisywać, a przy tym tracić nerwy. Na całym świecie są osoby, które będą przeciwko i okazują to w różny sposób, ale chyba tylko w Polsce potrafią podejść do człowieka i odebrać mu życie za to, że po prostu kogoś kocha, a to jest chore i niepojęte. Nie, nie czuje przez to presji, nie mam powodów. Wręcz przeciwnie, chciałabym żeby to otworzyło ludziom oczy.

R:  Och wybacz. Chciałabym sprostować, że znam tytuł, zwykł błąd ala Ronny. A jak podchodzisz do krytyki? Przyjmujesz na klatę i zastosowujesz się do tego co ci dana osoba napisze czy raczej z przymrużeniem oka.

Liv-cchi: Kiedy pisałam Lunę potrafiłam się obrazić za negatywny komentarz i jeszcze go usunąć, a teraz.. teraz nie ma dla mnie czegoś takiego jak negatywny komentarz. Wszystko co piszą czytelnicy przyjmuje jako poradę, kiedy piszą, że to i to powinnam poprawić, a to i to im przeszkadzało - zapamiętuje to i podczas pisania przypominam sobie i staram się unikać tych błędów bądź nad nimi pracować, zależy jakiego rodzaju to błąd.

R:  Wena? Potrzebujesz jej do pisania? Jak najlepiej ci się skupić w ciszy czy przy ulubionej muzyce?

Liv-cchi: Potrzebuje weny i to bardzo, bez niej nie jestem w stanie napisać zdania bo kończy się ono brakiem sensu, a na dodatek tworzy beznadziejne opowiadanie. Prawda jest taka, że większość opowiadań na moim blogu powstało w stanie kiedy sięgałam dna. Im gorzej się czułam sama ze sobą tym z tego co zauważyłam - lepiej oceniane przez czytelników opowiadanie. No i potrzebuje muzyki, nie umiem pisać w ciszy.

R: Dobra było dużo o twoim blogu ale twoi czytelnicy zapewne ciekawi są kto kryje się za nickiem Liv-cchi.

Liv-cchi: Nikt szczególny, naprawdę.

R: No Liv, nie można tak. Dobra dobra, ona raczej nic więcej nie powie to przejdem do następnego pytania. Zwierzaki! Masz psa, nie prawdaż? Jakieś inne zwierzaki? Czy jesteś zdania że zwierzę jest najlepszym przyjacielem człowieka?

Liv-cchi: Mam psa. Miałam mysz i koszatniczkę, ale to czas przeszły.Tak, myślę że jestem tego zdania.

R:  Kim chciałabyś zostać w przyszłości ?

Liv-cchi:  Nie mam pojęcia, nic mi nie daje satysfakcji żeby marzyć o zostaniu kimś w przyszłości. Gdyby mi się udało zostać pisarką, wydawać książki - byłabym zadowolona.

R:  Życzę cię z całego serca wydania książki, i mam nadzieję, że dostanę jakąś zniżkę i autograf. Co oprócz pisania lubisz robić w wolnym czasie? Jakie są Twoje pasje? 

Liv-cchi: Chciałam napisać "brak" i tyle, ale lubię czytać książki.

R: Dobra masz jedno życzenie o co prosisz? Tylko nie mów że o pokój na świecie, bo ci nie uwierzę.

Liv-cchi: Prawdę powiedziawszy pokój na świecie byłoby dobrym życzeniem, ale co to właściwie znaczy? To nie jest sprecyzowane. Z jeden strony serce podpowiada, że życzenie było by odnośnie tego żeby świat tak nie pędził, żeby ludzie zmądrzeli, skończyły się wojny i to wszystko co niszczy nas i tą planetę każdego dnia. Z drugiej strony jako osobnik płci żeńskiej mogłabym poprosić o figurę o jakiej marzę i żeby była ona taka bez względu na to co i ile jem. Nie wiem Ronny, są rzeczy ważne i ważniejsze. Może poprosiłabym o lepsze jutro. Nie wiem.

R: A jak byś miała do wyboru trzy pary drzwi. Czarne - pieniądze. Czerwone - miłość. Białe - przyjaźń. Które byś wybrała? 

Liv-cchi:  To zależy ile było by tam pieniędzy, czy ta miłość miała by być szczera i na zawsze i czy prawdziwa przyjaźń do końca życia.

R: A tak na ten moment gdybyś miała wybrać co stanełoby najwyżej w twojej hierarchii?

Liv-cchi: Pieniądze zawsze się przydadzą, przyjaźń chyba mam, ale ostatnio mam taki okres w życiu, że na ten moment chyba wybrałabym czerwone - miłość.

R: A ja wybrałabym pieniądze. Stworzyłam Być wolnym to móc nie kłamać z twojej nienawiści do Sakury, która nie jest mała. Dlaczego ty jej tak nienawidzisz? 

Liv-cchi:  Bo to Sakura. Jest denerwująca, bezużyteczna i wpieprza się tam gdzie nikt jej nie chce. Da się to lubić w ogóle? Umie tylko ryczeć, zwalać winę na innych, a potem mówić, że to ostatni raz. Błaga Naruto żeby sprowadził Sasuke z powrotem, a później wyznaje mu udawaną miłość żeby przestał to robić. Ona nie zna pojęcia takiego jak "logika".

R: Okey rozumiem. Dobra usiądź teraz wygodnie.Wiemy ze wielbisz Saska, ale gdyby tak się stało że on cię zdradził, lub cuś to kto by był idealnym kandydatem na jego miejsce?

Liv-cchi: To ilu ja mam mężów Ronny to trudno wybrać. Może Uzumaki, może Itachi, może Yoh albo Hao Asakura, a może Faust.. nie, nie.. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

R: Dobra ostatnie pytanie. Jakie masz plany na najbliższy czas względem opowiadania?

Liv-cchi: Planuje skończyć tego shota, którego aktualnie piszę - prawdopodobnie będzie miał jeszcze dwie części, a potem muszę się wziąć za nadrabianie innych opowiadań.

R: Słyszeliście kochani, czekaja was niezle atrakcje. Dzięki Ci Liv za wywiad i zgłoszenie, mam nadzieje że się podobało i nie wymęczyłam Cię za bardzo. Powodzenia w pisaniu i w ogóle wielu sukcesów. Trzymam kciuki za opowiadanie i weeeny.  

Liv-cchi: Dziękuje za naprawdę niesamowity wywiad, to świetne i nowe dla mnie doświadczenie. Powodzenia w pisaniu i prowadzeniu wywiadów.

***********
Mam nadzieje że wywiad wam się podobał. Dodany z lekkim opóźnieniem za co mam nadzieje mnie nie zabijecie. Zapraszamy do wzięcia udziału w zabawie Do Góry Nogami, więcej info w zakładce.

Trzymajcie się dziś piątek 13. 
Buziaki 😘💋

1 komentarz:

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: RENDER