Pan Daniel Muniowski zgodził się udzielić krótkiego wywiadu dla Mangowych Wywiadów.
Zapraszam! :)
Kaori: Celem Strefy Czytacza jest
szerzenie miłości do czytania wśród młodzieży. Czy w erze telefonów, tabletów,
komputerów to nie jest trudne zadanie?
Strefa Czytacza: Wydaje mi się, że w tej erze jest to łatwiejsze zadanie niż
kiedykolwiek wcześniej. Strasznie popularne jest, zwłaszcza wśród autorów
zagranicznych, publikowanie dodatków do książek (które opublikowali i które
odniosły sukces) zwłaszcza w Internecie. Jest to pomocne także o tyle, że
wiadomo kiedy książka pojawi się. Jest ułatwiony kontakt z wydawnictwem, z
właścicielami praw. Już nie ma czegoś takiego, jak było kiedyś, że o wyjściu
książki dowiadywało się, idąc do księgarni. I przede wszystkim można czytać na
tablecie, telefonie, nie trzeba książek nosić ze sobą.
K.: Może już
nadszedł czas, żeby zamienić książki na e-booki?
S.C.: Jeżeli o
mnie chodzi to absolutnie nie. Uważam, że tyle samo racji mają ci, którzy chcą
czytać książki papierowe i ci, którzy chcą czytać książki elektroniczne. Ja,
czytając e-booki, mam straszne przejścia; na ogół czytam książki, które jeszcze
się nie pojawiły w wersji drukowanej i bardzo mnie to męczy. Muszę czuć ciężar
książki w ręce, czuć papier. Podchodzę to tego bardzo konserwatywnie, ale z
drugiej strony kibicuję temu, żeby Komisja Europejska zatwierdziła zniesienie
podatku na e-booki.
K.: Twoją
wielką miłością jest Harry Potter. Czy twoja żona nie
jest czasami zazdrosna?
S.C.: Gdyby nie Harry Potter to bym się z moją żoną w ogóle nie
poznał, także, zazdrosna nigdy nie była. Mieszkaliśmy ponad 400 kilometrów od
siebie. To blog i Harry Potter sprawił, że się poznaliśmy.
W tym
momencie fascynacja Harrym Potterem zaczyna słabnąć. Jest dużo świetnych
książek, im więcej czytam, tym więcej znajduję serii, które są naprawdę
świetne. A do Harrego Pottera zawsze będę podchodził sentymentalnie, tym
bardziej, że ten fenomen nadal trwa. Nie jest aż tak skrajnie, jak było jeszcze
parę lat temu. Praktycznie nie wychodziłem z domu, siedziałem i czytałem o
nowych wydaniach – gdzie je dostać, do kogo napisać. Cieszę się, że te czasy
mam już za sobą.
K.: Słyszałam,
że Harry Potter był bodźcem, który sprawił, że młodzież zaczęła czytać.
S.C.: Uważam, że
niepotrzebnie jest kultywowane wokół Harrego Pottera, że jest to najlepsza
książka wszech czasów. Jeżeli coś jest najlepsze, jest na szczycie drabinki, to
automatycznie ludzie – którzy to przeczytają – nie czują potrzeby, aby czytać
coś innego. Jeżeli przeczytali najlepszą, podejdą do innej książki z myślą, że
będzie gorsza. Aczkolwiek, uważam, że Harry Potter pomógł i powinno to być
wykorzystywane.
K.: Czy
powtarzalność motywów Harrego Pottera jest nudząca i odstrasza?
S.C.: Sam Harry Potter
powtarza motywy, które są w innych książkach. Opiera się w dużej mierze na
mitologii, na wierzeniach. Ma strasznie stereotypowy typ walki dobra ze złem
(gdzie mamy Harrego i Voldemorta) albo Voldemort dba o edukację chłopca, w
związku z czym atakuje go zawsze pod koniec roku szkolnego. Harry Potter jest
pełen motywów powtarzalności, ale uważam, że w tym momencie, kiedy na świecie
wychodzi kilka milionów książek rocznie, napisanie czegoś co nie powiela jakiś
motywów, jest naprawdę wielką sztuką.
Powtarzalność jest
dobra, jeżeli ktoś potrafi ugryźć to od takiej strony, żeby zrobić z tym coś
zupełnie nowego. Neal Shusterman od Podzielonych
wrzucił najbardziej stereotypowe motywy i zaczynając czytać tę książkę, ja już
wiedziałem jak ona się skończy. Tymczasem, co kilka stron okazywało się, że on
to wszystko odwraca do góry nogami. Rozwalił wszystkie stereotypy na kawałki.
To jest najlepsze, co może spotkać książkę.
K.: Książka
może wnieść w życie młodego człowieka wiele dobrego. Co wniosła w twoją
młodość?
S.C.: Rozrywkę. Ja zawsze podchodziłem do książek jako do rozrywki. Nie chciało
mi się siedzieć przed telewizorem czy komputerem, sięgałem po książkę i
czytałem.
K.: Podczas
naszego spotkania powiedziałeś, że lektury szkolne mogą zniechęcać młodzież do
czytania. Czy w twoim przypadku było podobnie? Czytałeś lektury szkolne?
S.C.: Niektóre czytałem, a potem przestałem. Stwierdziłem, że nie zamierzam
tracić życia na coś, czego i tak nie zrozumiem, jak na przykład Sienkiewicz.
Zawsze był dla mnie katorgą, szczególnie jego opisy na pół strony. Przestałem
czytać po pewnym teście bodajże z Quo
vadis, z którego przeczytałem streszczenie. Moja polonistka oddając pracę
stwierdziła, że wie, że chociaż jedna osoba przeczytała tę książkę. Pan
Muniowski.
K.: Banalne
pytanie, ale dlaczego warto czytać? Tylko dla rozrywki?
S.C.: Zacząłem
10 lat temu pisać swoją książkę i wtedy czytałem tylko Harrego Pottera.
Skończyłem ją pisać w 2014 roku. Ostatnie dwa lata czytam więcej niż
kiedykolwiek wcześniej. Nie ma dnia bez czytania. To ono sprawiło, że tamtą
książkę wyrzuciłem do kosza i zacząłem ją pisać od nowa – ta sama fabuła, ten
sam pomysł. Nie byłem w stanie znieść swojego stylu. Książka daje dużo
możliwości do rozwijania swojego języka. I wydaje mi się, że jeśli ktoś myśli o
wydaniu własnej, musi dużo czytać. Pomaga to gdy nie chcemy czegoś powielić.
K.: Czyli od
czytania do pisania?
S.C.: Można
czytać i nie pisać. Czytać dla samej przyjemności, tudzież w celu rozwoju
słownictwa, komunikatywności, a także własnej wyobraźni. Ale pisanie bez
czytania absolutnie nie może istnieć.
K.: W takim razie,
jakie godne uwagi książki poleciłbyś czytelnikom naszego bloga?
S.C.: Na pewno Podzielonych Neal’a Shusterman’a.
Uważam, że jest to fenomen. Matthew Quick, John Green – świetni autorzy książek
młodzieżowych, bez fantastyki, przedstawiających ciekawe problemy i nierzadko w
bardzo żartobliwym ujęciu. Jennifer Niven Wszystkie
jasne miejsca, fajna książka o ciężkiej tematyce; dotycząca samobójstwa,
ale nadal genialna.
Ada: Czy książki
Greena nie są dość powielone? To znaczy, mają bohaterów, którzy zachowują się
podobnie.
S.C.: Green
tworzy za każdym razem charakterystyczne postacie i nie zauważyłem, aby w dwóch
jego książkach byli bohaterowie, którzy by się powielali. Są skrajni, ale nigdy
nie idący w tym samym kierunku. Trzeba zaznaczyć, że różnie się one kończą. W
przypadku Nicholas’a Sparks’a, który wczuł się w pisanie książek kobiecych
bardzo często kończy się to dramatycznie, ktoś ginie, ktoś umiera, te
zakończenia są smutne. Green potrafi zaskoczyć nawet w połowie książki.
Podobnie jak Quick, jego książki są zabawne, lekkie, a jednocześnie przemycają
dużo rzeczy do zastanowienia, zmuszają do refleksji.
K.: Dziękujemy
za udzielenie wywiadu.
________________________________________________________________
Mangowe Wywiady istnieją już prawie 4 lata, więc chcemy odrobinę rozszerzyć naszą działalność i wrócić do wywiadów specjalnych. :)
Wywiad z Panem Danielem przeprowadziłam po prelekcjach, które miały miejsce w mojej szkole. Ada, koleżanka z klasy, towarzyszyła mi podczas rozmowy, a na koniec postanowiła wtrącić swoje trzy gorsze. ;)
Mam nadzieję, że spodobała Wam się niespodzianka.
Udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku!
Jak to powiedziała Szymborska, czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła.
OdpowiedzUsuń