Zapraszam do zapoznania się z wywiadem, który przeprowadziłam z pozytywnie postrzeloną dziewczyną – Blue Bell z bloga Shiny Lights
A dobrze,
dobrze. Właśnie przyniosłam sobie jedzonko, więc jestem uradowana wręcz xD
Stresujesz
się wywiadem?
Nie,
dlaczego? Całkowity brak jakiegokolwiek stresu. Dla mnie to bardziej jak
rozmowa z koleżanką.
To świetnie.
:) Powiedz mi, Shiny Lights to Twój
pierwszy blog?
Nie. W
przeszłości miałam ich kilka. Jak dobrze pamiętam to chyba ze cztery albo pięć
(jeszcze za czasów onetu). Shiny Lights powstało zupełnie przez przypadek.
Kontynuowałam na nim swoje opowiadanie z onetu o NaruHina.
Czyli jak
długo siedzisz już w świecie fanficków?
Zaczynałam
w grudniu 2008 roku. Wówczas ogromnie zafascynowana opowiadaniami związanymi z
Naruto, zapragnęłam spróbować napisać coś swojego. I tak powstał jeden blog, a
później kolejny i następny. Jednak około dwa lata później miałam chyba roczną
przerwę. Chociaż nie, nie nazwałabym tego przerwą, ponieważ usunęłam wtedy
wszystkie moje blogi i skończyłam z pisaniem. Jednak to nie było takie łatwe
jak się wydaje, bo wróciłam ponownie w styczniu 2011 roku, namówiona przez
koleżankę. Później jednak życie prywatne wzięło górę nad zainteresowaniem i od
2012 do 2014 miałam kolejną przerwę. Napisałam krótkiego oneshota i dwa
rozdziały obecnego opowiadania o SasuSaku i znowu zniknęłam xD Od 2016 jestem
już na stałe i na razie nigdzie się nie wybieram. Za bardzo pokochałam pisanie
Jesteś
prawdziwą blogową weteranką, Blue! :)
Zagościłam u Ciebie na blogu w tegoroczne wakacje i czytając Something I need
zauważyłam, że zaczęłaś to opowiadanie w 2014 roku. Czy przez ten czas
zmieniały sie Twoje pomysły na tę historię? A może skrupulatnie realizujesz
plan, który nakreśliłaś sobie trzy lata temu?
Jak widzę
słowo weteranka, czuję się okropnie stara xD Zamysł i koncepcja zupełnie się
zmieniły. Początkowo to miała być bardzo krótka historia, planowałam zaledwie
pięć rozdziałów, a właśnie jestem w trakcie pisania szesnastego! Co jest dla
mnie w jakiś sposób fenomenalne! Jednak przez te dwa lata przerwy ta historia
ciągle siedziała mi w głowie i nie chciała wyjść. Cały czas jakiś głosik
szeptał mi 'dokończ mnie, dokończ mnie'. Mówię Ci, to było wyjątkowo irytujące.
Bo ja wtedy utknęłam i nie wiedziałam, od której strony się za nią zabrać.
Mogłam rwać sobie włosy z głowy a i tak nie potrafiłam wymyślić niczego
sensownego. Aż w końcu, w wakacje zaczęłam przeglądać swoje stare pliki i
znalazłam tam całkiem niezłą skarbnicę. Tym bardziej, że na blogu otrzymywałam
komentarze zachęcające do powrótu.
Zebrałam
siły i zaczęłam pisać. Rozpisywałam sobie poszczególne sceny, co później bardzo
ułatwiło mi pracę. A pomysły na dalsze części wręcz zaczęły mnie zalewać.
Skrupulatności
nie ma i nie było w tym żadnej, ponieważ nawet jak zrobię sobie plan na
najbliższy rozdział i tak podczas pisania dorzucę jakieś nowe sceny bądź te,
które miały być w nim zawarte przeniosę do kolejnego.
Jak to
dobrze, że ten głosik nie dał za wygraną. :D Opisujesz historię Sasuke i
Sakury. Co Cię w nich urzekło? Jeśli możesz zapomnij na chwilę, że jesteś zwolenniczką wszystkich potwierdzonych paringów w Naruto.
Hahhah,
spróbuję, ale w sumie ja zawsze im wszystkim kibicowałam więc to nawet nie ma
dużego znaczenia, co do mojej opinii o tych parach A co do SasuSaku... ja jestem nimi ogromnie
zafascynowana. Już jako nastolatka czułam, że oni będą razem i mocno trzymałam
za nich kciuki. Do tego oni są bardzo nieszablonowi. Ich relacje można
interpretować na tak wiele sposobów, że czasami przyprawia mnie to o kolejne
porcje zachwytu. Przeanalizować każdy gest, słowo, a i tak za każdym razem dojść
do innych wniosków. To jest zaskakujące i bardzo intrygujące. Ich relacja i
miłość nie jest i nie była łatwa, aczkolwiek według mnie pasują do siebie
idealnie. Są takim uzupełnieniem siebie nawzajem. Ona zawsze go wspierała i
kochała, była w tym tak wytrwała (przecież ona nawet próbowała go zabić, a
wiedziała, że jeśli to zrobi, będzie cierpiała do końca życia), że ja aż to
podziwiam, bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że ja pokocham kogoś równie
mocno. Sasuke może nie należy do tych idealnych mężczyzn, jeśli chodzi o jego
wcześniejszy stosunek do Sakury, ale ja mu się nie dziwię. Chłop zaślepiony
zemstą nie miał czasu na miłostki, a dziewuszka trzeba przyznać była ciut
irytująca. Ale oboje dojrzeli i ja się z tego ogromnie cieszę. Samo to, że mogę
się w nich zagłębić, pokazać ich trochę ze swojej perspektywy jest bardzo
ciekawym i przede wszystkim rozwijającym doświadczeniem.
W sumie,
dorastałam obserwując ich. Zżyłam się z tymi bohaterami jak z mało którymi. Bo
w sumie żadna inna para nie zwróciła mojej uwagi tak bardzo jak SasuSaku.
I myślę, że
to właśnie dlatego, że u nich nic nie było proste. Trzeba było na to
zapracować, zawalczyć.
Muszę
przyznać, że Twoje interpretacja ich relacji jest bardzo bliska mojej, choć
fanką SasuSaku jestem od niedawna. Something I need to historia o dziewczynie z
amnezją i funkcjonariuszu policji. Ich "pierwsze" spotkanie ma
miejsce w barze. Jak dalej toczą się ich losy?
Dobre i złe
zdarzenia przeplatają się zamiennie. Czasami mam wrażenie, że zbyt dużo od nich
wymagam i kładę im okropne kłody pod nogi. Co nie raz już zostało mi wytknięte.
I czasami nawet mi ich szkoda. Ale to życie. Nie zawsze jest ono usłane różami.
Czasami żeby coś zyskać trzeba coś poświęcić.
Oni siedzą
w tym razem więc bez wzajemnego zaufania i pomocy niczego nie osiągną. Tym
bardziej, że wpływowi rodzice Sakury od początku byli przeciwni ich związkowi.
Państwo Haruno są bardzo konserwatywni i nie są zbyt zadowoleni z faktu, że
Sakura zdecydowała się żyć jako tako swoim życiem, bo oni mieli na nie zupełnie
inny pogląd i plan. Mieszają, wtrącają się co w konsekwencji prowadzi do
niezbyt przyjemnych sytuacji.
Sakura i
Sasuke mieli ogromne szczęście, że się na siebie natknęli. Ścigające ich demony
przeszłości milkły jedynie, gdy ta druga osoba była obok. Są dla siebie
ogromnym wsparciem.
Jednak
państwo Haruno to nie jedyne osoby, które pragną namieszać. Karin na przykład
jest tak zawzięta w dążeniu do tego, żeby zgarnąć Sasuke dla siebie, że używa
okropnych zagrywek. Wcale nie patrząc na konsekwencje. Natomiast Satomu to dla
mnie jeszcze postać zagadka. Dziwne nie? tym bardziej, że historia zbliża się
ku końcowi. On ma jeszcze dużą rolę do odegrania, tak samo jak Karin.
Teraz to
mnie zaciekawiłaś. :) Chociaż też trochę się boje kolejnej zagrywki Karin i Satomu.
Myślę, że wypadałoby tez wspomnieć o odejściach Sasuke. Uchiha zniknął kilka
razy z życia Sakury, a potem wracał. Dlaczego?
Ach, bałam
się tego pytania, a czułam, że ono nastąpi xD Jego odejścia miały ścisły
związek z jego przeszłością. Jednak decyzje o odejściu nie były dla niego tak
łatwe jak się wydaje. Wiadomo, głupota totalna. Miał kochającą dziewczynę, a
mimo to był gotów poświęcić ten związek dla swoich celów. Bardzo samolubne.
Zniknął z
jej życia dokładnie dwa razy. Za pierwszym razem zrobił to, ponieważ wtedy
jeszcze nie był przekonany, co do swoich uczuć. A Sasuke jest jednak osobą,
która ceni sobie więzi rodzinne. Pewna osoba, była dla niego o wiele ważniejsza
niż Sakura. Jednak jego pierwsze odejście okazało się kompletną klapą. I wydaje
mi się, że gdyby nie list, który napisała do niego Sakura, nie wróciłby.
Poddałby się kompletnie. Ale także bałby się ponownej konfrontacji z nią,
szczególnie po tym, co zrobił. A ten list, zaszczepił w nim iskierkę nadziei i
odwagi, że może była szansa na to, że ona go nie odtrąci.
Za drugim
razem sprawy się nieco skomplikowały, ponieważ to już nie była tylko jego
decyzja. Mebuki bardzo sprytnie zabawiła się jego kosztem. Ma pieniądze i
wpływy więc nie miała problemów ze znalezieniem informacji, których Sasuke
wcześniej tak uparcie szukał. I gdyby nie demony przeszłości i chęć poznania
prawdy, nie pojechałby. Mebuki to bardzo cwana kobieta. Można nawet powiedzieć,
że to taka osoba, która dąży po trupach do celu.
A wracał,
bo jej potrzebował. Po prostu. Moim zdaniem zrozumiał także, że jego życie jest
kompletne jedynie z Sakurą u boku. To nie było też tak, że on odchodził
zostawiając ją na pastwę losu. Pamiętajmy o Naruto, on zawsze miał na nią oko.
Nawet po wypadku. :)
Rozumiem.
Niejedna dziewczyna już dawno odeszłaby od Sasuke, wymieniła go na lepszy
model. Sakura jednak trwała u jego boku, czekła na niego i znosiła
najróżniejsze przykrości. Skąd w niej tyle miłości, cierpliwości?
A no
niejedna. Niestety.
Właśnie ta
jej cierpliwość wynika z miłości Na początku
oboje mieli problemy, każde z nich przeżyło w przeszłości coś co miało na nich
ogromy wpływ. Dla Sakury, Sasuke był osobą, która pomogła jej się z tym uporać.
Zaufała mu tak bardzo, że zwierzyła mu się ze wszystkiego, a nigdy nie
zdradziła tego nikomu. I czuła, że on też potrzebuje pomocy. Była wręcz
zdeterminowana, żeby mu ją dać. Żeby on poczuł się przy niej tak swobodnie jak
ona przy nim. Moim zdaniem prawdziwej miłości nie ukazują słowa, a drobne
czyny, gesty. I Sakura właśnie takimi drobnymi kroczkami zyskiwała zaufanie
Sasuke. Pokazała mu jak to jest kiedy ktoś go kocha. Zanim się zorientowała nie
potrafiła bez niego żyć. Nie przegięłabym gdybym napisała, że był jej całym
światem. Bo tak było. Była gotowa poświęcić dla niego wszystko. Był jej schronieniem,
pocieszeniem. Kochała go nie oczekując niczego w zamian. Nawet kiedy od niej
odszedł, nadal wierzyła, że on wróci i na niego cierpliwie czekała. Bo wszelkie
próby zapomnienia o nim kończyły się kompletną klapą.
Była mu
bardzo oddana. Nawet jeśli Sasuke nigdy nie powiedział jej wprost, że ją kocha,
ona w to wierzyła jak głupia. Wierzyła w niego. I chociaż jego odejście była
dla niej czymś druzgocącym, ciągle miała nadzieję. Jej miłość do niego to coś
wyjątkowego. I nie chciała tego stracić przez jego jeden błąd.
Nie
uważasz, że ich miłość jest wspaniała? Chociaż wydaje mi się też troszkę
naiwna, zupełnie jak z bajek dla małych dziewczynek. Rola czarnych charakterów
przypadła tutaj Satomu i Karin. Może powiesz o nich kilka słów?
Bo jest
troszeczkę naiwna. Nie ukrywam tego. Sama czasami myślę, że przesadziłam z tym.
Jednak ta niepoprawna romantyczka, która we mnie siedzi, też w jakiś sposób
chciałaby przeżyć taką lojalną miłość. I podczas pisania, właśnie ta strona
mnie trochę za bardzo się ujawnia xD Ale jeśli się dobrze przypatrzyć, oni
wcale tacy idealni nie są. Oboje mają swoje odchyły. Trochę to taki rodzaj
relacji, że im bardziej próbują się odpychać tym bardziej los łączy ich ze
sobą. Połączyły ich blizny, wspólne przeszkody. I może właśnie dlatego są sobie
tacy oddani? Nie wiem sama, to już podlega interpretacji Czytelników.
O Satomu i
Karin już wcześniej się troszeczkę wygadałam xD Oboje są bardzo, ale to bardzo
specyficzni. Kreacja Satomu na razie idzie tokiem, który sobie wymyśliłam i jest
on taki jaki chciałam. To przede wszystkim ktoś kogo Sakura znała przed
wypadkiem, bo po nim był dla niej zupełnie inną osobą niż wtedy. No w sumie
dopóki nie pokazała się jego prawdziwa twarz.
Jest
zachłanny. Bardzo arogancki. Sądzi, że jest nietykalny, bo ma za sobą konkretną
obstawę. Ale myślę, że właśnie ta zbytnia pewność siebie go zgubi. Natomiast
Karin... ach, uwierzysz, że miała się pojawić tylko raz, w jednym wspomnieniu?
A jednak będzie dość znaczącą postacią. Piszę trochę tak ogólnikowo, bo nie
chcę zdradzić zbyt wiele. Ale myślę, że działania Karin będą trochę
zaskakujące.
Powiedzenie,
że nadzieja jest matką głupich w jej przypadku sprawdza się idealnie. Bo ona
nadal będzie próbowała zdobyć Sasuke. Dla mnie to wariatka xD Ale chciałam żeby
taka była. Oficjalnie też ją za nią mam xD Bo ona nadal będzie próbowała zdobyć
Sasuke. Ale w nieco delikatniejszy sposób. Tak mi się wydaje xD
Hahaha xD
Wariatka, ale bardzo śmieszna w swoim uporze. Wypadałoby również wspomnieć o
Naruto i Hinacie, którzy sa ogromnym wsparciem dla głównych bohaterów.
No Karin
jest komiczna w tym, co robi. Czasami aż ręce opadają xD
No Naruto
to w końcu najlepszy przyjaciel Sasuke :) Obaj znają się od lat, ufają sobie.
Są mega dobrymi ziomkami. W końcu, kiedy Sasuke odszedł po raz pierwszy kilka
razy skontaktował się z przyjacielem, aby dowiedzieć się co u Sakury. To tak
między wierszami :)Aczkolwiek żadną
tajemnicą to nie jest. Dla mnie w jakiś sposób powierzył mu opiekę nad nią.
Hinata i
Sakura znają się ze studiów. Ale właśnie przez przyjaźń ich facetów również
między nimi utworzyła się podoba więź.
Swego czasu ta czwórka była sobie naprawdę bliska. I mam nadzieję, że jakoś
można to zauważyć. Szczególnie po ostatnim nieszczęśliwym wypadku, jaki dotknął
Hinatę i Naruto.
Sasuke był
pierwszą osobą (poza policją oczywiście), do której zadzwonił Naruto. Dopiero
później poinformował swojego przyszłego teścia. Sakura na razie jest trochę
zagubiona, bo ma z nimi niewiele wspomnień. Ale sama obserwacja więzi Naruto i
Sasuke daje jej do myślenia. Hinata też bardzo pragnie szczęścia przyjaciółki.
I w sumie dzięki jej pomocy, Sakurze udało się przypomnieć więcej znaczących
dla niej wydarzeń z przeszłości.
Czy ta
historia zmierza w stronę happy endu?
Może ;)
Szkic zakończenia już mam i wydaje mi się, że Czytelnicy będą z niego
zadowoleni. No chyba, że po drodze wpadnę na inny pomysł Jeszcze nic nie jest
pewne na 100%
Jesteś
osobą pełną nowych pomysłów, prawda? Skąd czerpiesz inspiracje?
Ze
wszystkiego, co mi się nawinie. Chociażby książki, piosenki, czasami nawet arty!
Och! One mają moc! Czasami nawet zwykła obserwacja ludzi. Zauważyłam, że odkąd
bardziej skupiam się na opisywaniu uczuć zwracam uwagę na gesty, które dana
osoba wykonuje i w głowie od razu opisuję tę czynność xD Wyobrażam sobie, co ta
osoba mogła czuć, myśleć
Na swój
sposób jest to dość ciekawe. Ludzie są ogromną inspiracją. Czasami czepię ją ze
swojej przeszłości. Zastanawiam się nad jakąś sytuacją i próbuję przedstawić ją
po mojemu.
Najwięcej
pomysłów do głowy wpada mi tuż przed snem, ale zwykle jestem zbyt leniwa żeby
je zapisać. Za co sama siebie później karcę. Czasami jednak z tym walczę i
bardzo niezrozumiale notuję daną scenę na telefonie.
Najczęściej
najwięcej ciekawych przemyśleń mamy właśnie przed snem. Czy masz jakieś plany na później? Na czym
skupisz się po zakończeniu Somethink I need?
Pewnie na
Pomidorkach xD Ale bardziej na nowych historiach. Jedna będzie taką krótką
przejściówką, publikowaną na Shiny Lights i dopiero po jej zakończeniu zacznę
kolejną, która żyje w mojej głowie już od kwietnia. I ta nowa, druga historia
dostanie już oddzielny blog Także trochę
planów mam xD
W takim
razie życzę Ci powodzenia w ich realizacji i trzymam kciuki! :) Dziękuję za
poświęcony czas. Bardzo miło mi się rozmawiało.
A dziękuję!
Na pewno się przyda! Ja również dziękuję <3 Bardzo miło spędziłam czas.
Bardzo fajnie dowiedzieć się wcześniej, że szanowna autorka nie jest pewna szczęśliwego zakończenia. Nie zamierzam dalej czytać tego bloga.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniały wywiad, który bardzo mi pomógł. Pozdrawiam
Mam nadzieję, że to tylko taki żart, Adriemmer. :))) Przecież wcale nie zamierzałam zniechęcać czytelników Blue. To nie było celowe! :(
UsuńXDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńGDZIE SĄ ŚMIESZNI LUDZIE JA SIĘ PYTAM, NO GDZIE XD